Jeszcze nie tak dawno zastanawialiśmy się nad losem kilkudziesięciu cukrowni w Polsce. Wkrótce potem nasze głowy zajęte były reformą rynku cukru. Teraz już ostatnia reforma jest skończona. Od 1 października 2017 r. nie będzie już obowiązywał system kwotowania produkcji cukru.
Jednak produkcja roślinna to proces, który planuje się z dużym wyprzedzeniem, a kapitał zamraża się na wiele miesięcy. Nie inaczej jest z burakami cukrowymi. I choć nie są one w polu tak długo jak rzepak, to planowanie ich uprawy zaczyna się praktycznie po żniwach.Nic więc dziwnego, że plantatorzy buraków cukrowych już teraz zastanawiają się nad przyszłością uprawy buraków. Sprzęt i wiedza to lokata kapitału, na który w obecnych warunkach pozwolić sobie można tylko pod warunkiem perspektyw biznesowych. Wiele zależy od wypracowanych porozumień i światowych tendencji rynkowych.
Dwa problemy do rozwiązania
Krakowy Związek Plantatorów Buraka Cukrowego nurtują w Polsce dwie kwestie: kształt ogólnopolskiego porozumienia branżowego i prywatyzacja Krajowej Spółki Cukrowej SA. Natomiast na podwórku europejskim istnieje problem słabej siły przetargowej rolników w konfrontacji z przedsiębiorstwami cukrowniczymi. Ponadto plantatorzy buraków wcale nie są wspierani przez Dyrekcję Generalną ds. Konkurencji UE, która zamiast stwarzać równe warunki, wzmacnia pozycję cukrowni. tcz