Dlaczego prezes PZHiPBM zwraca się do premiera, a nie ministerstwa klimatu? Bowiem wszelkie zgłaszane problemy w zakresie wilków przez organizacje rolnicze są lekceważone. Czekamy jedynie na tragedię, która prędzej czy później się wydarzy, wówczas może pojawi się jakakolwiek reakcja ze strony rządu.
- W związku z brakiem działań podejmowanych przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska zwracam się do Pana Premiera z prośbą o interwencję oraz zobowiązanie Ministerstwa Klimatu i Środowiska do rozpoczęcia prac legislacyjnych w zakresie zmiany art. 126 ustawy o ochronie przyrody lub też wydania rozporządzenia, które numeratywnie wskazywać będzie, jakie środki ochronny będą traktowane jako wystarczające zabezpieczenie przed coraz częstszymi atakami wilków na zwierzęta gospodarskie, w tym szczególnie na bydło - zaznacza Zarzecki.
Wzrost populacji wilka i coraz więcej ataków
Prezes PZHiPBM przypomina, że w ostatnich latach ataków wilków na bydło jest coraz więcej. W latach 2020-2023 było ich około 4 tys., a rocznie zostaje zagryzionych ok. 5500-6000 sztuk bydła. Zarzecki zaznacza, że to tak, jakby zostało zlikwidowanych ok. trzystu średnich stad bydła w Polsce.
Niestety mimo zapewnień, że szacowanie szkód i same odszkodowania wyglądają tak jak powinny, to hodowcy bydła najlepiej wiedzą, że ten system nie działa i jest niesprawiedliwy. To trochę tak, jakby hodowcy bydła poświęcali swoje zwierzęta, bo przecież chronimy wilki. Każdy ma prawo i możliwość ochrony stada, ale co robić jeśli powszechne metody nie działają?
Dalej w apelu do premiera Tuska czytamy, że to Skarb Państwa odpowiada za szkody wyrządzone przez wilki poprzez Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska. Oględziny i szacowanie szkód oraz ustalenie wysokości odszkodowania i jego wypłaty dokonywane jest przez właściwego regionalnego dyrektora ochrony środowiska, a zgodnie z obowiązującym prawem odszkodowania nie przysługują, jeżeli szkoda wyrządzona przez wilki powstała od zachodu do wschodu słońca, a zwierzęta pozostawały bez bezpośredniej opieki.
Przepisy nie dostosowane do realiów produkcji bydła mięsnego
- Obecnie, szczególnie przepisy, a przede wszystkim ich interpretacja przez Regionalne Dyrekcje Środowiska (m.in. w Olszynie) powodują, iż rolnicy, którzy zabezpieczają swoje stada w sposób najlepszy jak potrafią, pozbawiani są przez RDOŚ możliwości uzyskania odszkodowania za poniesione straty. Najczęstszym argumentem odmowy wypłaty odszkodowania jest brak odpowiedniego dozoru. Zapisy art. 126 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 roku o ochronie przyrody są zbyt ogólne, nie precyzują w żaden sposób co należy rozumieć pod pojęciem „bezpośrednia opieka". Nie ma również numeratywnie wymienionych środków, jakie są możliwe do zabezpieczenia stada bydła na pastwisku, takich jak pastuch elektryczny siatka ogrodzeniowa, drut kolczasty - wymienia Zarzecki. Co ciekawe, nawet te środki nie są uznawane przez RDOŚ jako zabezpieczenie bydła przed atakiem wilków.
Niestety definicja „bezpośredniej opieki", która jest daleka od rzeczywistej sytuacji rolników i interpretowana dosłownie powoduje, że hodowcom nie przysługują odszkodowania.
Obecne przepisy nie regulują procedur szacowania szkody, co często powoduje, że rolnik otrzymuje zaniżone odszkodowanie. Przepisy powinny podążać za innymi zmianami, m.in. ekoschematem Dobrostan zwierząt i kilkumiesięcznym wypasem. Zwierzęta zgodnie z przepisami przebywają na pastwiskach przez całą dobę i nie są zaganiane do budynków na noc.
- Literalne podejście do tego przepisu pozbawia rolników odszkodowań za poniesione straty. Ma to szczególne znaczenie w sytuacji, gdy kilkadziesiąt tysięcy gospodarstw rolnych utrzymujących bydło, w tym także bydło mięsne, realizuje program poprawy dobrostanu, co wiąże się z utrzymywaniem krów mamek wraz z cielętami na pastwiskach przez minimum 120 dni w roku. Dodatkowo ponad 3000 gospodarstw rolnych w Polsce utrzymuje bydło przez cały rok na pastwisku bez żadnych budynków. Dlatego też w imieniu rolników, którzy są narażeni na ataki wilków w swoich gospodarstwach zwracam się do Pana Premiera o interwencję i zobowiązanie Ministerstwa Klimatu i Środowiska do szybkiego i zdecydowanego działania w zakresie wydania jednoznacznych przepisów prawa, które nie będą uzależnione od interpretacji urzędników i pozwolą na uniknięcie konfliktów, a także przywrócą wiarę w to, że można tworzyć prawo jasne, przejrzyste i chroniące obywateli, szczególnie tych, którzy odpowiadają za sektor tak ważny dla polskiej gospodarki jakim jest rolnictwo - apeluje Jacek Zarzecki.
Wilki w Sorkwitach
Prezes PZHiPBM zaznacza, że najlepszym przykładem bezczynności Ministerstwa Klimatu i Środowiska jest sytuacja z Sorkwit w województwie warmińsko-mazurskim, gdzie mieszkańcy od wielu miesięcy piszą do tego resortu w sprawie ataków wilków na zwierzęta gospodarskie i domowe.
- Zamiast pomocy i działania otrzymują urzędniczy bełkot i informację, że za bezpieczeństwo mieszkańców odpowiadają samorządy i że to do nich mieszkańcy mają się zgłosić, żeby podjęły odpowiednie działania. Ilość wilków na tamtym terenie z roku na rok wzrasta co odnotowują również myśliwi po ilości zagryzionych saren czy też po ilości ataków na zwierzęta gospodarskie. Czy musi dojść do tragedii żeby ktoś w końcu zadziałał? Rolników wspiera ministerwo rolnictwa, które monituje do ministerwa środowiska, tylko tam z tym nic się nie robi. W lutym otrzymaliśmy odpowiedź od ministra Dorożały, że będą pracowali nad odpowiednimi rozwiązaniami w resorcie. Od tamtego czasu cisza i jesteśmy karmieni bzdurnymi opowieściami. Życie to nie bajka „Wilk i Zając” Oczekiwania są proste: państwo musi podjąć odpowiednie działania, żeby chronić obywateli i ich dobytek, an a dzisiaj jedynie poucza i radzi. Nie spodziewam się, że bez przymusu ze strony premiera cokolwiek się zadziało w tej kwestii - dodaje Zarzecki.