StoryEditor

Bogna Hupa dywersyfikuje produkcję w gospodarstwie ekologicznym

Są budynki, jest areał i mnóstwo pomysłów na rozwój. Połączenie kilku gałęzi produkcji pomaga utrzymać się na rynku i w razie potrzeby wspierać te, które gorzej przędą.
18.12.2020., 10:12h
Gospodarstwo rolne Bogny Hupy z roku na rok rozwija się w wielu różnych płaszczyznach. W Dworku kolejno pojawiały się – konie sportowe, mamki charolaise i krowy mleczne rasy simental. Początkowo Hupa sprzedawała głównie materiał hodowlany i konie sportowe, teraz dodatkowo produkuje mleko, niebawem ruszy sprzedaż wołowiny w ramach rolniczego handlu detalicznego (RHD).

Hupa gospodaruje na blisko 100 ha, uprawianych ekologicznie. Chciałaby rozwijać gospodarstwo w sprzedaży produktów eko, ale nie jest to takie proste, jak się niektórym wydaje. W 1992 r. ojciec Bogny kupił byłą rolniczą spółdzielnię produkcyjną, w jej skład wchodziło 98 ha i trzy budynki gospodarcze. Początkowo utrzymywał mieszańce welsh black i herefordy.

Hodowla bydła mięsnego


Gdy Bogna Hupa przejęła gospodarstwo w 2008 r., sprzedała zwierzęta i kupiła 8 szt. jałówek charolaise z okolic Bydgoszczy. Rok później wzięła kredyt i dokupiła kolejne 11 jałówek wysokocielnych, wtedy kosztowały ok. 4,5 tys. zł/szt. Teraz w gospodarstwie jest 29 mamek i 26 jałówek przeznaczonych na matki i drugie tyle młodzieży. Powiększyła gospodarstwo o kilkanaście hektarów dzierżaw.

Genetyka najważniejsza


– Nie oszczędzam na genetyce, sprowadzałam jałówki, nasienie i buhaje z Francji. Na naszym rynku nie ma w czym wybierać, mamy 1600 krów mamek rasy charolaise pod oceną wartości użytkowej PZHiPBM, a potomstwo często jest ze sobą spokrewnione – tłumaczy rolniczka. W ubiegłym roku zaimportowała z Francji rozpłodowego buhajka Obelixa (14 miesięcy, waga 750 kg), który od roku kryje w stadzie krowy i jałówki. To już drugi buhaj, który kryje w tym stadzie. Hupa sprzedała go innemu hodowcy, o którym pisaliśmy w wydaniu 12/2020 TB.

– Na początku poprawiałam mięsność w stadzie, teraz skupiam się na wysokości w kłębie oraz mleczności matek – tłumaczy Bogna. Uważa, że materiał sprowadzony z Francji jest pewny i bardzo dobrej jakości.
– Nie kupuję kota w worku, bo jakość gwarantuje francuski związek hodowców. Jesienią byczki w wieku od 6 miesięcy trafiają do stacji hodowlanej, są genotypowane i sprawdzane są dobowe przyrosty i zużycie paszy. Dostają tę samą paszę i co tydzień są ważone i mierzone. Po ocenie tych parametrów na stronie francuskiego związku hodowców publikuje się zebrane dane i zwierzęta są wystawiane na zimowej aukcji – dodaje Hupa. Według niej w ten sposób wie, czego może się spodziewać po kupionych zwierzętach. Jeżeli rolnik wytypuje np. 10 buhajków i wie, jaką kwotę może na nie przeznaczyć, przedstawiciele związku stają w imieniu rolnika i licytują. Można także przystąpić do aukcji online.

Hodowlanka cienko przędzie


Początkowo rolniczka zakładała, że stado mamek rozbuduje do 115 szt., bo ma budynek, który tyle ich pomieści zimą. Jednak zmieniła zdanie kilka miesięcy temu. – Plan się rozmył, ze względu na spadek cen, ludzie boją się inwestować, teraz jeszcze do tego dyskusja na temat "Piątki dla zwierząt" powoduje spadek zainteresowania. Nie ma stabilności na rynku, to jest skandaliczne, że jako producent dostaję trzykrotnie mniej za wołowinę, niż konsument płaci w sklepie. Obecnie, trzymając 35 mamek, gdy stawiam na jakość, mogę mieć taki sam zysk, kiedy utrzymuję 70 szt., ale wkładam w to mniej pracy i mogę rozwijać się w innym kierunku – tłumaczy Hupa.

Jaką dodatkową gałąź produkcji rozkręci niebawem Bogna i jak idzie jej produkcja ekologicznego mleka – tego dowiesz się w styczniowym wydaniu TB. 

dkol


Dorota Kolasińska
Autor Artykułu:Dorota Kolasińska Redaktor Prowadząca topagrar.pl
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
21. grudzień 2024 01:02