– Jestem jednym z pierwszych hodowców limousine w Polsce, numer gospodarstwa to 86 – tłumaczy Jacek Klimza, hodowca z woj. śląskiego. Z tak długim stażem rynku zbytu szukać specjalnie nie trzeba, ale być widocznym na rynku to już inna sprawa – buhajki, co prawda sprzedają się jak ciepłe bułeczki, mimo to hodowca jest stałym bywalcem wystaw hodowlanych, podczas których jego zwierzęta otrzymują najwyższe noty. Sprzedaż rozwija się drogą pantoflową i śladem renomy, wypracowanej przez lata.
– Chcę rozwinąć stado jednej i drugiej rasy, do 200 krów mamek plus cały przychówek – mówi Klimza.
A wszystko zaczęło się w 1996 r., kiedy Klimza zaimportował 20 jałówek cielnych limousine z Danii, dzisiaj mamek jest 120 szt. 5 lat temu do stada dołączyło 10 jałówek cielnych blonde d’aquitaine importowanych z Francji, teraz krów jest 20. Żeby dojść do hodowlanej perfekcji, Klimza podróżował po Francji szukając inspiracji zarówno w budownictwie, jak również w samej hodowli. Obecnie w dwóch budynkach jest 350 szt. bydła. Klimza osiąga zysk ze sprzedaży materiału hodowlanego oraz opasów.
Hodowca ma do dyspozycji dwa budynki – bukaciarnię, w której przebywają buhaje rozpłodowe na sprzedaż, opasy, jałówki i krowy, nie nadające się do dalszej hodowli, przeznaczone na rzeź. Drugi budynek to obora dla mamek, pierwotnie była o połowę mniejsza. Hodowca niedawno przedłużył ją dwukrotnie.
Jeżeli jesteś ciekawy jak wygląda hodowla Jacka Klimzy, jakie musiał ponieść koszty, aby postawić tak wielki i świetnie wyposażony budynek w woj. śląskim, jak prowadzi hodowlę z tak długim stażem, czytaj najnowsze wydanie Top Bydło 10/2018 i koniecznie obejrzyj galerię zdjęć (tutaj)
dkol
StoryEditor
Hodowla z renomą
Stado limousine i blonde d’aquitaine Jacka Klimzy uchodzi za niekwestionowany wzór do naśladowania. To pionier w hodowli tych ras.