
Mimo, że jest jeszcze sporo czasu, to np. Jamal Souna, szef francuskiego stowarzyszenia Halal Verif, które wydaje certyfikaty halal i kontaktuje klientów z dostawcami mięsa mówi Rzeczpospolitej, że przedstawiciele firmy zaczęli szukać nowych dostawców w dniu, gdy usłyszeli o zamiarze zakazu uboju rytualnego w Polsce, znają już producentów halal w Czechach, Rumunii, Hiszpanii, Bułgarii czy na Węgrzech. Dodał, że właśnie wybierają się do Irlandii, zgłaszają się już firmy z Wielkiej Brytanii i Hiszpanii oraz Portugalii. Obojętna nie będzie również Rosja i Ukraina. W sytuacji, kiedy UE wprowadzi takowy zakaz, mięso przywiozą chętnie firmy z Kanady, USA czy Argentyny oraz Brazylii.
Jeszcze chwila i kontrakty długoterminowe będą zrywane, kraje trzecie, ale i te unijne zaczną się dla bezpieczeństwa wycofywać, a cena poleci ostro w dół dla rolników i przetwórców. Można powiedzieć, że dzięki działaniom takim jak te w 2013 r., 2017 r. i obecnych, polscy hodowcy bydła, związki i stowarzyszenia zajmujące się promocją wołowiny w Polsce prowadzą syzyfową pracę. Wypracowane kontrakty, kosztowna promocja mięsa, lata zabiegania o rynki, zdobywanie certyfikatów, poczynione inwestycje – idą tak po prostu do śmietnika, bo ktoś do jednego worka wrzucił psy na łańcuchach, zwierzęta futerkowe, cyrk i ubój rytualny.
Polska ponadto jako eksporter staje się w oczach importerów niewiarygodna, niespójna w poglądach politycznych, nieświadoma zagrożeń i nietolerancyjna – czytamy o tym na portalach zagranicznych, krajów, które opierają swój import wołowiny halal na polskich zakładach. Chcemy być nowocześni, iść z duchem czasu, a jednocześnie cofamy się i rujnujemy, to co wypracowaliśmy latami. Czy to nie aby hipokryzja gospodarcza?
oprac. dkol na podst. rp.pl