StoryEditor

Jeszcze jeden skutek skażenia Odry: ewakuacja bydła z wysp w biegu rzeki

Chociaż skutki katastrofy ekologicznej na Odrze są odczuwalne już od kilku tygodni, to niestety będziemy mierzyć się z nimi znacznie dłużej. Zagrożenie dla ludzi i zwierząt jest zbyt duże. Dlatego z pastwisk na wyspach w biegu rzeki ewakuowane jest pasące się tam bydło.
21.08.2022., 11:08h

Ewakuacja 200 sztuk bydła z Zalewu Szczecińskiego

Alfred Smolczyński, rolnik z Rozwarowa w Zachodniopomorskiem, musiał podjąć się przymusowej i wcześniejszej ewakuacji ok. 200 sztuk bydła mięsnego, które w okresie letnim jest wypasane na wyspach znajdujących się na Zalewie Szczecińskim, do którego wpływa zakażona w ostatnim czasie Odra.

Musimy z wysp ewakuować ponad 200 krów, co potrwa około tygodnia – tłumaczy w rozmowie dla portalu Fakt.pl, pan Alfred Smolczyński. Zwierzęta są ładowane po kilkanaście sztuk na barkę i transportowane na stały ląd, a następnie przewożone w inne miejsce.

Hodowca co roku w sezonie letnim przewozi barkami swoje zwierzęta na te odcięte przez wodę od lądu pastwiska. To samo czeka innych rolników, którzy od lat wypasali swoje stada krów na wyspach położonych w biegu rzeki Odry.

Rolnik z Rozwarowa obawia się kosztów, a te nie będą niskie. Dodatkowo serce mu się łamie na myśl, jaka tragedia spotkała Odrę, z którą czuje się związany od urodzenia.

Wcześniejsza ewakuacja bydła to dodatkowe koszty

Do tej pory zwierzęta od maja do października swobodnie wypasały się na wyspach, które rolnik dzierżawił od Wolińskiego Parku narodowego. Tam w izolowanej i bezpiecznej przestrzeni nie wymagały częstego doglądania, nikomu nie zagrażały i nigdzie nie mogły z niej uciec.

Krowy pełniły tam rolę naturalnych kosiarek, dzięki czemu kontrolowały ekspansję niepożądanych na wyspach roślin.

– Aż mi się nogi uginają, bo to olbrzymi koszt. W ciągu miesiąca zjadają one ponad 100 ton paszy – mówił Alfred Smolczyński i dodał, że pojawia się jeszcze jedna kwestia do zrobienia w związku z całą tą sytuacją - będzie musiał skosić dzierżawione od Wolińskiego Parku Narodowego wyspy, co do tej pory robiły krowy.

Zakaz zbliżania się do wód Odry

Akcja ewakuacyjna jest związana z zarządzeniem wojewody zachodniopomorskiego, który do 25 sierpnia br. przedłużył zakaz bezpośredniego kontaktu z wszystkimi wodami Odry, w tym Odry Wschodniej i Odry Zachodniej wraz z łączącymi kanałami oraz z wodami Zalewu Szczecińskiego i wszystkimi innymi zbiornikami wodnymi przez które Odra przepływa, a także korzystania z tych wód, a zatem:

- spożywanie wody,
- wchodzenie do wody, kąpiele,
- połów ryb,
-  spożywanie ryb,
- pojenie zwierząt gospodarskich i domowych,
- używanie wody do celów gospodarczych, w tym podlewania,
-  oraz inne działania wiążące się z bezpośrednim kontaktem z wodami.

Lubuskie dotknęły dwie plagi: susza i skażona Odra

Prezes Lubuskiej Izby Rolniczej, Stanisław Myśliwiec zaznacza, że lubuskich rolników tegoroczna susza dotknęła szczególnie, a teraz ich trudna sytuacja rozszerzyła się z powodu katastrofy ekologicznej na Odrze. Woda z Odry była ratunkiem w obliczu ogromnej suszy, służyła im do podlewania upraw i pojenia bydła. Ta niestety jest teraz niedostępna, ponadto upał i brak deszczu wysusza kukurydzę i łąki na wiór.

- Łąki nad Odrą to są piękne poldery. Ze względu na niskie położenie nad poziomem Odry zawsze były zielone, a wydajność masy zielonej była dużo większa niż na terenach oddalonych od Odry. Rolnicy nie musieli dowozić zwierzętom wody, bo piły z Odry. Teraz wszystko się zatrzymało – wyjaśnia Myśliwiec.

 Zrozpaczeni są także hodowcy, którzy do tej pory wypasali bydło na łąkach nadodrzańskich. Teraz nie mają czym nakarmić swoich zwierząt. Jedno jest pewne - w woj. lubuskim zabraknie zimą pasz dla bydłaRolnicy skarmiają pasze objętościowe (siano i sianokiszonkę) z tegorocznego pierwszego pokosu, który miał stanowić zapas na zimę. Na łąkach nad Odrą wielu z nich wypasało swoje stada, teraz jest to ryzykowne, a zielonki i tak jest tam bardzo niewiele. 

- Te gospodarstwa, które wspomagały się ciekami wodnymi - Odrą i jej dopływami, w tym momencie nie mają tej możliwości. Ich uprawy uschną na polu. To będzie ogromna klęska – ocenia w rozmowie z nami Stanisław Myśliwiec.
 

oprac. nmm

fot. Envato Elements

 

Natalia Marciniak
Autor Artykułu:Natalia Marciniak

dziennikarka Tygodnika Poradnika Rolniczego specjalizująca się w tematyce społecznej oraz uprawie roślin

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
21. listopad 2024 23:12