StoryEditor

Małe cielęta od charolaise

– Trudne wycielenia? To nie u mnie – mówi Artur Bernatowicz, który od kilku lat sam inseminuje własne krowy rasy charolaise. Jakie uzyskał efekty? Czytaj w lipcowym wydaniu „top bydło”.
26.06.2018., 16:06h

- Jak my tam na Litwie zjeżdżali się na odpust, to koniarze z koniarzami, krowiarze z krowiarzami, a ze świniarzami nikt nie chciał rozmawiać. Szli sami do domu. Zostaw świnie i hoduj bydło – mówił przed wieloma latami ojciec Eugeniusza, a dziadek Artura Bernatowicza z miejscowości Marcinowiczki (woj. dolnośląskie).

Ten ostatni w 2006 r. całkowicie przekwalifikował gospodarstwo na potrzeby bydła rasy charolaise, co było pewnym przełomem w – sięgającej 1945 r. – historii gospodarstwa, w którym dawniej utrzymywano krowy mleczne, trzodę chlewną, a nawet kury nioski. Choć początki nie były łatwe, do dawnej pracy w mieście już by nie wrócił.

– Rasa charolaise jest bardzo ciekawa, bo można z nią poeksperymentować. Wszystko przez ogromną zmienność tych zwierząt, związaną z różnymi modelami krzyżowania i w związku z tym dużym potencjałem do selekcji na określone cechy – zaznacza Artur Bernatowicz, który jest bohaterem naszego reportażu z Dolnego Śląska.

Na jakie cele hodowlane postawił hodowca? Co udało mu się osiągnąć? Ile kosztowała półotwarta obora oraz zmodernizowana przez niego stodoła dla byków. Czytaj w najnowszym, lipcowym dodatku specjalnym „top bydło”.

 

mj

Fot. Jajor

Marcin Jajor
Autor Artykułu:Marcin Jajor

redaktor działu top bydło i topagrar.pl, zootechnik, specjalista w zakresie hodowli bydła mlecznego i mięsnego

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
21. listopad 2024 23:23