Gospodarstwo Grzegorza Skaruza powstało w 1996 r. od gołego pola. Jak podkreśla rolnik, nie było łatwo, oprócz początkowych inwestycji konieczne były późniejsze zmiany produkcji. Rodzina zajmowała się hodowlą świń w cyklu zamkniętym (18 macior, 300 tuczników rocznie), zwykle hodowali także kilka opasów. W 2018 r. rolnicy całkowicie przebranżowili się na opas byków. Teraz z żoną Gabrielą i synem Krystianem prowadzą opas 240 szt. i uprawiają 140 ha ziemi.
Rodzinne obowiązki w gospodarstwie
– Żona odchowuje cielęta, syn miesza paszowóz, ja zajmuję się ścieleniem, wybieraniem obornika. W polu dzielimy się obowiązkami z Krystianem. Kto ma ochotę i czas, jedzie i robi, co trzeba. Wymieniamy się i nie ma z tym problemu. Nikogo nie wynajmujemy, nie mamy pracowników, radzimy sobie sami. Nie mamy tylko sieczkarni, to jedyna usługa, z której korzystamy – wymienia hodowca. Krystian skończył technikum rolnicze, skorzystał także z premii dla młodego rolnika z PROW.
– Bardzo bym chciał, żeby syn został w gospodarstwie. Wygląda na to, że jest zainteresowany, chętnie pomaga. Trzeba jednak zaznaczyć, że z żoną musimy pracować jeszcze 20 lat d...