
Z kolei na podmioty wprowadzające do obrotu lub eksportujące określone towary, w tym produkty pochodzące z uboju bydła, mają obowiązek zapewnienia, że nie przyczyniają się one do wylesiania.
Monitorowanie łańcucha dostaw
W praktyce oznacza to konieczność wdrożenia przez hodowców systemów należytej staranności, które obejmują m.in. monitorowanie łańcucha dostaw oraz dostarczanie dowodów na to, że produkcja nie prowadziła do wylesiania po 31 grudnia 2020 r.
Była o tym mowa podczas ostatniego posiedzenia grupy roboczej "Wołowina i cielęcina" Copa-Cogeca. W spotkaniu uczestniczył między innymi Jerzy Wierzbicki, prezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego.
Wierzbicki podkreślił, że hodowcy obawiają się, iż nowe regulacje będą wiązać się z dodatkowymi kosztami i obciążeniami administracyjnymi, zwłaszcza w zakresie monitorowania pochodzenia pasz oraz innych komponentów używanych w produkcji.
Za mało czasu na przygotowanie
Dodatkowo, istnieje niepewność co do interpretacji i praktycznego zastosowania niektórych zapisów rozporządzenia, co może prowadzić do trudności w jego wdrożeniu.
– Już raz przesunięto wejście w życie rozporządzenia o 12 miesięcy, ale widzimy, że to nie wystarczy. Mamy wciąż za mało czasu na praktyczne przygotowanie się do tych rozwiązań. Co więcej, naszym zdaniem przepisy te powinny ulec daleko idącym uproszczeniom. W przypadku wołowiny mamy rozbudowany system identyfikowalności, zarówno w przypadku obrotu bydłem jak i mięsem. Naszym zdaniem powinno to wystarczyć, aby udowodnić, że nasz produkt nie powoduje wylesiania – tłumaczy Jerzy Wierzbicki.
Krzysztof Zacharuk