Pod koniec 2015 roku za mleko eko niemieckie mleczarnie płaciły średnio o 20 eurocentów więcej w porównaniu z surowcem konwencjonalnym. W zależności od regionu dostawcy otrzymywali od 46,1 do 48,4 eurocentów/kg, a niektórzy przetwórcy oferowali nawet 50 eurocentów. W tym czasie ceny konwencjonalnego mleka w Niemczech spadły poniżej 30 eurocentów/kg.
Na tak korzystną sytuację na rynku eko mleka wpływ miały głównie dwa czynniki – duży popyt i niewielki wzrost produkcji surowca – zaledwie o 1% w porównaniu do 2014 roku (rok wcześniej o prawie 4%). Mleczarnie niemieckie wciąż nie są w stanie kupić wystarczającej ilości surowca – sama Arla Foods przerabia około 150 mln kg ekomleka. Większość surowca pochodzi od niemieckich producentów, ale braki koncern uzupełnia importem z Belgii i Danii. Arla zapowiada, że już do 2017 r. będzie potrzebować do 250 mln kg biomleka na rok. Większość surowca ma pochodzić z Niemiec, Holandii, Danii i Luksemburga. Niewiele mniej – około 120 mln kg mleczarnia Gläserne. Aż 30% surowca eko pochodzi z importu.
Tylko ostrożna zmiana
Pomimo korzystnej sytuacji na rynku ekoproduktów, niemieccy wytwórcy mleka podchodzą ostrożnie do porzucenia konwencjonalnej produkcji i przejścia na zieloną stronę mocy. Przed podejmowaniem pochopnych decyzji hamują ich trzy kwestie:
* Niepewny rynek: przestawienie produkcji trwa dwa lata. Nikt nie wie jak będzie sytuacja na rynku eko mleka w przyszłości.
* Powierzchnia pastwisk – jeśli gospodarstwo nie ma własnych zasobów ziemi, kupno czy dzierżawa są zbyt drogie.
* System uwięziowy: szczególnie w Bawarii funkcjonuje wielu potencjalnych producentów, którzy mogliby stać się wytwórcami ekosurowca. Produkcja eko dopuszcza go, ale pod warunkiem dostępu do wybiegów i pastwisk.
Według ekspertów rynku mleka, właśnie z wyżej wymienionych powodów, w najbliższych latach w Niemczech zwiększy się liczba ekoproducentów, ale na pewno eko mleko nie zaleje rynku.