– Szczepionka, które redukuje emisje metanu przez zwierzęta przeżuwające może być przełomowym osiągnięciem – podkreśla prof. Jeremy Hill. To szef pracującego w Nowej Zelandii Konsorcjum Badawczego ds. Gazów Cieplarnianych, a zarazem główny specjalista ds. nauki i technologii w firmie Fonterra.
Jego zespół pracuje nad opracowaniem tzw. szczepionki metanowej, która z założenia ma wprowadzać do śliny krowy przeciwciała. Te po dostaniu się do żwacza wiązałyby się z metanogenami i ograniczały w ten sposób proces przekształcania wodoru w metan.
Jego zespół pracuje nad opracowaniem tzw. szczepionki metanowej, która z założenia ma wprowadzać do śliny krowy przeciwciała. Te po dostaniu się do żwacza wiązałyby się z metanogenami i ograniczały w ten sposób proces przekształcania wodoru w metan.
Takie podejście może zrewolucjonizować dotychczasowe podejście do redukcji emisji metanu. Stanowi ona bowiem relatywnie łatwe do wdrożenia narzędzie, które może być skuteczne w niemalże każdym systemie utrzymania bydła, niezależnie od warunków środowiskowych i skali produkcji.
Będzie miała takie samo działanie zarówno w dużych stadach bydła, ukierunkowanych na intensywną produkcję mleka (np. w USA) jak i niewielkich gospodarstwach mlecznych z 1–2 krowami w Indiach.
Będzie miała takie samo działanie zarówno w dużych stadach bydła, ukierunkowanych na intensywną produkcję mleka (np. w USA) jak i niewielkich gospodarstwach mlecznych z 1–2 krowami w Indiach.
Badania nad szczepionką pochłonęły od 2003 roku bagatela 85 mln dolarów, które wyłożyło wspomniane konsorcjum złożone z przedstawicieli przemysłu produkcji zwierzęcej. W ciągu ostatniej dekady badania nad szczepioną kosztowały rocznie od 4 do 5 mln dolarów, z czego przykładowo Fonterra wnosiła każdorazowo ok. 1 mln dolarów.
mj/Stuff
Fot. Pixabay