Sebastian Staniewski to rolnik z Wielkopolski, którego zna całe młode rolnicze pokolenie. Prowadzi kanał na YT i TikToku jako FitFarmer oraz gospodarstwo w Lubońcu, gdzie utrzymuje 590 szt. bydła mlecznego i opasowego. Najważniejsza w prowadzeniu opasu i produkcji mleka jest dochodowość i unikanie niepotrzebnych wydatków. Produkuje pasze dla bydła na 220 ha. Budynki pamiętają czasy pegeerów, a krowy nadal dojone są przewodówką. To jednak w zupełności nie przeszkadza w rozwoju gospodarstwa i osobistym. Stale powstają nowe pomysły, które są bardzo szybko realizowane i to z niezłym sukcesem, stanowiąc alternatywny dochód.
Wraz z Szymonem Śliwińskim, naszym znakomitym operatorem kamery odwiedziliśmy gospodarstwo Sebastiana. Zapraszamy do obejrzenia pełnometrażowego reportażu na naszym kanale Youtube.
Historia z pegeerem w tle
W latach 90. ojciec Sebastiana otrzymał propozycję przejęcia PGR w Lubońcu. – Zaryzykował wtedy i się udało. To było początkowo trudne, bo z dnia na dzień musiał zacząć prowadzić wielkie przedsiębiorstwo, zatrudniające kilkanaście osób. Mało kto odważyłby się na taki krok – wspomina Sebastian, który mieszkał od dziecka w mieście. Do dziś zresztą mieszka w Środzie Wielkopolskiej i do gospodarstwa dojeżdża na codzienny obrządek. Miłością do roli zaraził go tata, pozwalał jeździć ciągnikiem z pracownikami. Teraz wspólnie prowadzą biznes, a starszy właściciel stopniowo przekazuje pałeczkę młodemu gospodarzowi. Udaje mu się również przekonać ojca do nowocześniejszych rozwiązań, jeśli ma to ekonomiczne uzasadnienie.
– Prowadzenie gospodarstwa z rodzicami często jest trudne. Mamy zupełnie inne podejście. Udało mi się go przekonać do zakupu nieco nowszych ciągników, większej lawety i zmian w przygotowaniu pasz treściwych. Jest tego coraz więcej. Ale tata jest drobiazgowym inżynierem i tu się musi wszystko zgadzać finansowo. To jest najważniejsze – mówi Sebastian.
Bydło mleczne i mięsne
Sebastian postanowił z ojcem stopniowo odchodzić od produkcji mleka i rozpoczął krzyżowanie krów bykiem rasy limousine. W stadzie utrzymuje 220 krów mlecznych, reszta to jałówki na remont stada oraz wolce.
Hodowca postawił na czeskie krowy, dużego kalibru, które charakteryzują się przede wszystkim łatwymi porodami i wysoką odpornością. Krowy mają średnią wydajność ok. 8,5 tys. l.
– Nigdy nie zależało nam na dużej produkcji. Zawsze wszystko kalkulujemy i krowy mają przynosić zysk. Uważam, że ten wynik jest w porządku, przy paszach tej jakości i braku najnowszych technologii i budynków oraz bez stosowania poekstrakcyjnej śruty sojowej i drogich premiksów. Bazujemy na własnych paszach – podkreśla Sebastian Staniewski i zaznacza, że przy tym nakładzie finansowym, 30 l mleka dziennie od krowy w zupełności wystarcza, żeby utrzymać pracowników i zarabiać na produkcji. Pasze objętościowe i treściwe w większości pochodzą z gospodarstwa. Przed napływem nadmiaru zboża z Ukrainy rolnicy kupowali gotowe pasze treściwe. Postanowili zająć się przygotowaniem pasz treściwych we własnym zakresie, dokupując jedynie PŚRz i dodatki mineralne. Zamawiają mobilną mieszalnię pasz. Udało się dzięki temu sporo zaoszczędzić.
Dój 220 szt. na przewodówce?
Ogromnym zaskoczeniem był brak hali udojowej w gospodarstwie produkującym mleko od 220 krów! Krowy są przeganiane do obory uwięziowej na dój.
– Był nawet projekt hali na 14 stanowisk, zrobiłem rysunek techniczny. Pracownicy powiedzieli, że nie będą doić na hali udojowej. O pracowników dzisiaj bardzo trudno, więc posłuchałem ich i zrezygnowaliśmy. Na przewodówce doimy jednocześnie 20 sztuk, więc jest szybciej niż na hali. Zwiększyliśmy przepustowość, zmieniliśmy tylko rury i pompy – tłumaczy hodowca. W gospodarstwie są dwa zbiorniki na mleko o łącznej pojemności 6,5 tys. l. Mleko z gospodarstwa odbiera OSM w Łowiczu codziennie, jeszcze niedawno było odbierane przez Średzką Spółdzielnię Mleczarską Jana. Do zmiany odbiorcy zmusił hodowcę rachunek ekonomiczny, ceny mleka były niskie, nawet przy tak dużym odbiorze.
Już po miesiącu i otrzymaniu nowej faktury, na konto wpłynęło 50 tys. zł więcej. – To pomogło przekonać tatę do zmiany. Za nami poszli też inni rolnicy z okolicy, dzięki temu mleczarnia chętnie przyjeżdża po mleko – wyjaśnia rolnik.
Krowy są podzielone na trzy grupy – w pierwszej fazie laktacji, drugiej fazie laktacji, krowy zasuszone oraz dodatkową grupę stanowią jałówki i wolce. Na ok. 2 tygodnie przed porodem krowy przeganiane są do obory, gdzie oczekują na poród.
Dbamy o długowieczność
W każdym stadzie, gdzie przebywają krowy, są byki rozpłodowe rasy hf i jeden byk limousine, to jeden z pomysłów na stopniowe przekształcenie produkcji. W gospodarstwie jednym ze stałych pracowników jest inseminator, gdyż jałówki są inseminowane. Krowy i jałówki są badane bez użycia USG po trzech miesiącach od krycia.
– Kierowniczka produkcji dobiera nasienie buhajów pod względem cech, których aktualnie potrzebujemy. Łatwiejsze porody, mniejsze cielęta, wytrzymałość i długowieczność, odporność na niekorzystne warunki – mówi Sebastian.
Krowy w stadzie są utrzymywane przez wiele laktacji, nierzadko nawet do 7.–8., a nawet i dłużej.
– Gdybyśmy prowadzili mocniejszą selekcję i szybszy remont stada, a na ich miejsce wstawiali jałówki, to z pewnością mielibyśmy lepsze wyniki wydajności, ale nie jestem przekonany o tym, czy to w moim gospodarstwie faktycznie spinałoby się finansowo. Przecież odchów jałówki też kosztuje. Musiałbym to przekalkulować przez co najmniej 10 lat, żeby wyniki były wiarygodne – zaznacza hodowca.
Opieka nad cielętami
Cielęta są przeprowadzane do cielętnika, gdzie znajdują się indywidualne kojce. Pomieszczenie jest co roku odkażane wapnem, a drewniane elementy klatek wymieniane na nowe.
Cielęta od pierwszych dni życia otrzymują siarę od swojej matki, w dalszych etapach odchowu mleko jest stopniowo rozcieńczane wodą. Dodatkowo mają dostęp do siana i całego ziarna kukurydzy, nieco później wprowadzany jest TMR, żeby przyzwyczaić je do nowej paszy.
– Mieliśmy problemy z biegunkami u cieląt trzy lata temu. Wprowadziliśmy napary z siemieniem lnianym i preparaty zapobiegające biegunkom oraz szczepienia na choroby płucne i rotawirusy – wymienia hodowca. W planach ma szczepienie krów, aby cielęta zyskały odporność już w łonie matki.
Cielęta trafiają do kolejnych grup wagowo-wiekowych, aż do uzyskania ok. 300 kg. Wówczas są przeprowadzane do innego budynku i jałówki są przygotowywane do inseminacji.
W większości budynków wybieranie obornika jest zmechanizowane dzięki niewielkim przeróbkom. Wszystkie zwierzęta poza najmłodszymi cielętami mają dostęp do obszernych okólników.
FitFarmer - jak to się zaczęło?
Sebastian Staniewski zaczął internetową karierę 3 lata temu, namówiła go do tego córka. W filmikach, które trafiają do mediów społecznościowych, pokazuje, jak wygląda praca w gospodarstwie, jej trudy i znoje, ale również zabawne historie, dyskutuje z internautami. Walczy ze stereotypem rolnika, któremu słoma z butów wystaje. Dzięki ogromnym zasięgom trafia do rolników, ale również do innych grup społecznych, tłumacząc, jak powstaje mleko, do czego służy obornik. Był bardzo aktywny również podczas rolniczych protestów, wykorzystując popularność do tłumaczenia ludziom z miasta, dlaczego niektóre założenia Zielonego Ładu są krzywdzące nie tylko dla rolników.
Dlaczego zatem fit? Sebastian reprezentował kraj w pływaniu, był zawodowym sportowcem, a prawdziwym farmerem został w międzyczasie.
– Śmieszne filmiki, przeplatające się z merytoryką i życiowymi sprawami pozwoliły zyskać wysokie zasięgi – dodaje FitFarmer. Wykorzystał to, żeby wspierać innych rolników w dążeniu do poprawy sytuacji w rolnictwie.
Aplikacja FoodFarmer
Po strajkach Sebastian zastanawiał się, jak pomóc rolnikom sprzedawać produkty za wyższą cenę i docenić ich jakość. Postanowił uruchomić aplikację dla konsumentów, którzy mogą kupić produkty prosto z gospodarstwa w swojej okolicy. Aplikacja, widząc lokalizację użytkownika, pokazuje, gdzie można kupić np. jajka, warzywa, owoce, mięso, mleko, sery czy wędliny. Rolnicy i konsumenci korzystają z aplikacji za darmo.
Apka okazała się ogromnym sukcesem.
– Wstrzeliłem się z nią idealnie. Wówczas wszyscy słyszeli o złej jakości żywności przyjeżdżającej z Ukrainy, była też epidemia COVID i poszukiwanie zdrowej żywności – dodał Staniewski. Obecnie aplikacja została pobrana 150 tys. razy i w wyszukiwarkach aplikacji przegania najpopularniejsze, jak np. McDonald’s czy KFC.
– Aplikacja ma służyć małym gospodarstwom, to im chciałem pomóc. Najgorszą sytuację finansową mają właśnie one, bo środki produkcji są droższe – zaznacza rolnik. Do aplikacji zapisało się dotychczas 3 tys. gospodarstw sprzedających produkty rolne.
Skup zboża i magazyn
W innym gospodarstwie prowadzi z ojcem skup zbóż i mokrej kukurydzy, które trafiają później na lokalny rynek, głównie do producentów drobiu. – Stanowi to też dla nas bazę paszową, jeśli nam czegoś zabraknie w żywieniu bydła. Są lepsze i gorsze czasy dla skupów zbóż – dodaje Sebastian. Suszarnia ma moce przerobowe 200 ton na dobę. W gospodarstwie i w skupie pomagają pracownicy. Oprócz tego w tym roku niedaleko gospodarstwa powstał labirynt w kukurydzy oraz minizoo jako atrakcja na świeżym powietrzu.
Dla Sebastiana nie ma rzeczy niemożliwych. Swoim optymizmem zaraził innych rolników w sieci i zachęcił do pokazywania swoich gospodarstw.
Ten artykuł pochodzi z wydania top bydło 9/2024