To nie jest zwykłe gospodarstwo. Już od progu czuje się, że ludzie i zwierzęta mają tu równe prawa.
– Krowy dają nam mleko, my dajemy im paszę. I tak żyjemy w pełnej symbiozie – tłumaczą nasi rozmówcy. Gospodarze z wykształcenia są ogrodnikami. Piotr przez lata pracował w korporacji, zdobywając kolejne szczeble kariery. Zawsze jednak ciągnęło ich na wieś. W 1996 r. kupili w podkrakowskim Dębniku pierwsze 4 ha w cenie agencyjnej (24 tys. zł). Dla koni, bo cała rodzina pasjonuje się jeździectwem.
– Potem zamarzyły mi się własne sery kozie, które uwielbiam. Dokupiliśmy więc 2 kozy – dodaje Gosia. A potem Piotr rzucił korporację i podjęli wyzwanie, by utrzymać się z życia na wsi. Kóz (i mleka) przybywało, a wraz z nimi gospodyni nabierała doświadczenia w przerobie.