Brzmi rozsądnie – Al Khayyat dysponuje odpowiednimi środkami i zapleczem technicznym. Na pustyni nie ma pastwisk ani sprzyjającej hodowli temperatury (46 stopni Celsjusza ponad dwukrotnie przekracza optymalne warunki dla bydła) ale krowy zostaną umieszczone w specjalnych, klimatyzowanych hangarach.
Skąd ten pomysł?
Sąsiednie kraje zerwały stosunki dyplomatyczne i gospodarcze z Dohą, stolicą państwa, ze względu na podejrzenia, że Katar wspiera terrorystów z Syrii i Iraku.
Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Egipt, Bahrajn i Jemen zamknęły granice lądowe i morskie Kataru, co sprawiło, że zarówno towary spożywcze, w tym świeże mleko, jak i sprowadzane krowy, nie mogą dostać się do najbogatszego kraju świata.
Nie pojadą, nie popłyną, polecą
Dla filantropa, właściciela holdingu Power International to nie problem. Al Khayyat ma zapłacić 8 mln dolarów i przetransportować bydło… samolotami. Szacuje się, że potrzeba będzie 60 lotów.
To największe takie przedsięwzięcie w historii transportu żywych zwierząt. Katarski biznesmen planował przewieźć krowy drogą morską, by od września zacząć produkować mleko. Zamknięcie granic sprawiło, że cała operacja zostanie przyśpieszona i świeże mleko pokryje jedną trzecią katarskiego zapotrzebowania już w lipcu (państwo to zamieszkuje zaledwie ok. 2 mln ludzi).
Pierwszy transport już w tym tygodniu – stado 140 krów poleci do Katary z Niemiec. W kolejnych dniach do niemieckich krów dołączą australijskie i amerykańskie.
Do tej pory z braku innych dostawców władze i mieszkańcy kraju muszą polegać na jedynych sojusznikach, czyli Turkach i Irańczykach.
Wprowadzone sankcje nie wpływają co prawda na grube portfele mieszańców Kataru, ale w znaczącym stopniu zagrażają bezpieczeństwu żywnościowemu mieszkających w kraju robotników-imigrantów. Pomimo utraty partnerów handlowych, Katar świetnie sobie radzi, mając ogromne zapasy gazu i będąc największą bazą amerykańskiego wojska. al
źródło: thecattlesite.com