Gospodarstwo rodziny Ewy, Mariana i Damiana Bakunów z Sitawki jest świetnym przykładem, jak rozwinęło się podlaskie mleczarstwo w ostatnich latach.
Kiedy odwiedziliśmy je pierwszy raz, niemal 10 lat temu, krowy stały w oborze uwięziowej, gdzie większość prac trzeba było wykonać ręcznie. Dalszy rozwój gospodarstwa bez inwestycji w nowy obiekt był praktycznie niemożliwy.
– Realne cele to osiągnięcie 10 tys. kg od krowy i przekazanie części gospodarstwa wchodzącemu w dorosłość synowi Damianowi, który już wtedy myślał o nowej oborze wolnostanowiskowej na 60 sztuk z halą udojową – planował wówczas Marian Bakun.
Zobacz także: Podlaskie: region produkcji mleka, agroturystyki i zielone płuca Polski
– Praktycznie wszystkie cele udało się zrealizować – podsumowuje gospodarz i dodaje: – W 2015 roku część gospodarstwa przejął Damian, dziś młody ojciec dwóch córek i syna. Do 2016 roku wciąż doiliśmy 27 krów, ale nowa o...