Choć w polskim sektorze mleka nie brakuje odbiorców prywatnych, w branży mlecznej przeważa jednak spółdzielczość, uważana za najlepszą formę współpracy w obrocie tak specyficznym produktem, jakim jest mleko. Z jednej strony – producent, a zarazem właściciel zakładu, ma z założenia gwarancję zbytu, a mleczarnia – szansę na optymalne dostosowanie skali produkcji do podaży na rynku. Układ wydawałoby się idealny. Ale czy zawsze? Czy w negocjacjach obie strony mają tyle samo do powiedzenia?
Bądź ostrożny
Większy może więcej – tak jest i w tym układzie. To zazwyczaj mleczarnia przygotowuje wzór umowy (i raczej nie zamieszcza w niej niekorzystnych dla siebie zapisów). Hodowcy pozostaje dokument podpisać bądź nie. Oczywiście może (i powinien) szukać takiego podmiotu, który na równi traktuje siebie i dostawców. Co jednak zrobić, gdy takiego w pobliżu nie ma? Tu znów pokrzywdzeni są hodowcy produkujący mleko w rejonach "mało mlecznych", skazani na jeden bądź dwa zakłady w okolicy. Nie ma złotej rady dla wszystkich. Jedyne co możemy zrobi...