– Nie musimy przyjmować spadku wydajności mlecznej oraz pogorszenia efektów rozrodu jako coś oczywistego latem, bo powinniśmy temu skutecznie przeciwdziałać – powiedział prof. Maciej Zygmunt Kowalski, otwierając konferencję w Krakowie. Coraz cieplejsze lata i okresy upałów w dużym stopniu wpływają na zachowanie zwierząt i ich wydajność.
- Cały czas mnie uczono, co trzeba zrobić, by zwierzętom było ciepło, nie było tematu stresu cieplnego, który dziś dla wysoko wydajnych zwierząt jest tak niezwykle istotny – podkreślała prof. Krystyna Koziec z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, rozpoczynając konferencję. To właśnie temat stresu cieplnego u krów mlecznych zgromadził w Centrum Konferencyjnym UR w Krakowie hodowców, producentów oraz przedstawicieli firm paszowych, farmaceutycznych i wyposażeniowych, zajmujących się hodowlą i chowem bydła.
Prof. Koziec wyjaśniła przyczyny ograniczonej wydajności w warunkach stresowych, który rozpoczyna się u bydła powyżej 25 st. C, a powyżej 30 st. C można już mówić o ewidentnym stresie cieplnym. Najlepiej krowy czują się w delikatnym chłodzie. Optymalna tempertura dla bydła mieści się w zakresie plus 12 st. C do plus 18 st. C. Dobrą termoregulację bydło posiada w zakresie od minus 10 st. C do plus 25 st. C.
Dr Isreael Flamenbaum, ekspert z Izraela zobrazował to tak: krowa produkująca 45 l mleka dziennie wytwarza prawie 2000 W energii, to jest tyle co 20 żarówek 100 watowych. Dla krowy problemem jest wysoka intensywność metabolizmu w związku z produkcją mleka. Bo dla porównania u jałówek temperatura ciała latem nie rośnie, gdyż one nie produkują mleka i ich metabolizm jest wolniejszy. Nie tylko krowy cierpią w ciągu dnia, ale jeśli po opadach temperatura wyższa jest powiązana z wyższą wilgotnością, to stres zaczyna się przy niższej temperaturze.
– Być może w Polsce problem wysokiej temperatury macie w ciągu 30-60 dni, my w Izraelu mamy ponad 150 dni ze stresem cieplnym dla krów – podkreślał dr Flamenbaum. Krowy reagują zmniejszeniem produkcji w szczycie laktacji ok. 10-15%. W Izraelu w oborach, które nie są chłodzone właśnie z tego powodu wydajność roczna spada o 1000 do nawet 2000 litrów. Generalnie z powodu stresu cieplnego krowy mogą tracić do 20% produkcji. Spada zawartość tłuszczu i białka w mleku. Podnosi się poziom komórek somatycznych. Spada wskaźnik skutecznej inseminacji. Zmniejsza się też wykrywalność rui. Pogarsza się status immunologiczny, zwiększa się też śmiertelność cieląt (o 5 do 10%).
Jak możemy schłodzić krowę?
Alternatywą jest chłodzenie bezpośrednie: zwilżanie, wentylacja, połączenie zwilżania i wentylacji. Połączenie zwilżania i wentylacji jest 5 razy bardziej efektywne niż każdy z tych środków osobno. Lub schładzanie otoczenia: zamgławianie, odparowania, klimatyzacja – ale to ostatnie rozwiązanie często jest zbyt drogie w oborach. Gdzie schładzać krowy? W poczekalni do doju, w specjalnych strefach, przy stole paszowym czy też na legowisku?
– W warunkach polskich można dobrze wykorzystać do tego właśnie miejsce poczekalni do schładzania, gdzie krowy mogą się ochłodzić, bo jest dużo czasu między jednym, a drugim dojem – podkreślał Flamenbaum. W krajach z wysoką temperaturą krowy łącznie chłodzi się przez 6 godzin dziennie w sesjach co 4 godziny, nawet w nocy. Ten sposób sprawdził się w wielu krajach.
Najważniejsze jest schłodzenie krów dopiero co wycielonych, bo pierwsze 60 dni po wycieleniu są bardzo ważne. Jeśli mam tylko jeden wentylator w oborze, to na pewno trzeba go umieścić tam, gdzie są świeżo wycielone krowy. Jeżeli można sobie pozwolić, to lepiej chłodzić całe stado.
Aby móc ocenić jakie są efekty schładzania, potrzeba dokładnych wyników badań i sprawdzenia, jakie efekty ekonomiczne przynosi schładzanie krów w warunkach polskich, by można konkretnie zalecić, który system się sprawdzi. bk
Fot. Bujoczek