– Ciemność widzę, widzę ciemność – te słowa ponoć zmarły niedawno Jerzy Stuhr, grając jedną z głównych ról w filmie Seksmisja wymyślił na poczekaniu. My jednak przyglądając się prognozom ekspertów USDA dotyczących produkcji oleistych na świecie mamy wrażenie, że długo zastanawiali się, czy przyznać się do zbyt mocnych poprzednich cięć i zwrócić do bilansu kilkaset tysięcy ton, żeby nie wyglądało to aż tak źle. Zadania amerykańskim ekspertom nie ułatwiały rozbieżne prognozy.
Kanada w roli głównej
Prognoza światowej produkcji nasion oleistych została podniesiona w tym miesiącu o ok. 300 tys. ton do 686,1 mln t w dużej mierze ze względu na lepsze perspektywach dla rzepaku w Kanadzie, a także wyższych zbiorów nasion bawełny i orzeszków ziemnych w USA. Zredukowane rosyjskie zbiory słonecznika i amerykańskiej soi zahamowały większy wzrost światowej produkcji.
Handel nasionami oleistymi zwiększył się o 500 tys. t, co jest związane ze zwiększonym o 400 tys. t eksportem kanadyjskiej canoli. Te większe ilości w całości jednak pochłania rosnący o pół miliona ton import do Chin. W stosunku do czerwcowego raportu prognozowany jest niewielki wzrost zapasów końcowych nasion oleistych, przy większym zużyciu nasion rzepaku, orzeszków ziemnych i słonecznika, co kompensuje delikatnie niższe zapasy soi. W porównaniu jednak do poprzedniego sezonu, to właśnie soi na koniec sezonu przybędzie 16,6 mln t i to głównie za jej sprawą stoki końcowe oleistych mają wynieść 144,3 mln t.