Po giełdowym dołku, który sprowadził krajowe ceny do takich poziomów, że o 1900 zł za tonę rzepaku już nie było łatwo, nadszedł czas przynajmniej częściowego odreagowania.
Wyszedłem na chwilę, zaraz wracam
Taka informacja pojawia się czasem na szybach marketowych stoisk, gdy jedyny pracownik musi opuścić na parę minut swój sklep. Gdy nam na zakupach zależy, czekamy na powrót personelu, który rzeczywiście z reguły wraca dość szybko.
Tak też się stało z notowaniami rzepaku, które w tym tygodniu początkowo ucierpiały z powodu załamania się giełd, a potem pewnie za taką sama przyczyną się odrodziły. A stało się to dzięki wracającemu do surowcowych parkietów inwestycyjnemu kapitałowi akcyjnemu, który poszukuje możliwości ulokowania się na bardziej opartym na twardych podstawach rynku.
Na starcie tego tygodnia na europejskiej giełdzie Matif notowania rzepaku na listopad spadając o 18,50 € w poniedziałek i dokładając 4 euro we wtorek mocno nadszarpnęły nerwy posiadaczy rzepaku, których nawet nie mogą podkurować środowe wzrosty o 10 €/t.
Nadzieja jednak ginie ostatnia, bo w czwartek (8.08.24 r.) w mamy kolejny wzrost...