Napływające dane ze świata wskazują na zastępowanie spadającej produkcji rzepaku w jednych krajach niwelującą rolą innych producentów. To powinno działać uspokajająco na giełdy, gdyby nie fakt, że rzepak z miejsc o nadprodukcji trzeba dostarczyć tam, gdzie go brakuje.
Australia mniej, ale i tak nieźle
Australijska Federacja Nasion Oleistych (AOF) opublikowała zaktualizowaną prognozę krajowej produkcji rzepaku. Według szacunków australijskich zbiory rzepaku w tym wyniosą 5,44 mln t zebranych z powierzchni 3,24 mln ha. Zarówno zbiory, jak i powierzchnia są mniejsze od efektów sezonu 2023/24, kiedy to z prawie 3,6 mln ha australijscy farmerzy zebrali 5,8 mln t rzepaku.
Z raportu AOF wynika, że bieżący sezon w Australii był nietypowy – obszary przyzwyczajone do przewidywalnych opadów charakteryzowały się tym razem bardzo suchą pogodą, podczas gdy, w niektórych typowo suchych regionach wystąpiły obfite opady deszczu.
Rosja goni Australię
Wygląda na to, że w tym sezonie niewiele mniej rzepaku od Australii wyprodukuje Rosja. Prognozę zbiorów rzepaku w Rosji w 2024 r., które mogą osiągnąć rekordowe 5 mln t przedstawił bowiem Władimir Petrichenko, dyrektor generalny Prozerno. Bardzo podobne są dane pochodzące z Instytutu Badań Rynku Rolnego (IKAR), który szacuje, że tegoroczne zbiory rzepaku wyniosą 4,99 mln t.