Przy zamrożonym rynku zbóż, to co się dzieje, a w zasadzie nie dzieje w rzepaku jest jak malutkie nasionko rzepaku. Ruch w handlu rzepakiem jest właśnie tak niewielki. Ostatnie ruchy cen, jakie nastąpiły po magicznych 2000 zł/t kompletnie zablokowały sprzedających. Usztywnili się także niektórzy rolnicy odchodzący od uprawy rzepaku.
Rzepak lepszy od pszenicy
Sprzedający nie wierzą, że rzepak może być tak tani, kiedy jest go mniej i kompletnie nie biorą pod uwagę tego, co dzieje się w z notowaniami pszenicy. Przecież tam kursy spadły od początku żniw o 15%! A o zdecydowanie mniejszych zbiorach pszenicy słyszymy przecież od niemal wszystkich większych producentów.
Dlaczego w takim razie rynek inwestycyjny, obserwujący najniższe światowe ceny soi od ponad 4 lat, miałby rzepak traktować inaczej, lepiej? Rzepak jeśli za faktyczny początek żniw uznamy 1 lipca br. kiedy był wyceniany przez paryska giełdę na 487,50 €/t, teraz jest tańszy prawie o 30 euro. To znaczy, że w stosunku do rozpoczęcia sezonu potaniał tylko o 8%. Miało być lepiej? Jest lepiej!