Kolejny spadkowy w swej konsekwencji tydzień przynosi utrwalenie dołującego obrazu rzepakowego rynku. Marzenia o 5 tys. zł/t można już włożyć między bajki, a także niewielu pamięta o cenach powyżej 4 tys. zł za tonę rzepaku. Okazuje się, że obecnie oczekiwania są zdecydowanie bardziej przyziemne. – Gdyby rzepak podskoczył do 3500 zł/t, to natychmiast sprzedaję wszystko– mówi właściciel partii 2 tys. ton zgromadzonej podczas skupu. Takim posiadaczy towaru jest na rzepakowym rynku całkiem sporo, a przecież i producenci rolni od żniw także powstrzymywali się od sprzedaży. – Mam rzepak na samochodzie mogłem go sprzedać po 3 tys. zł. Teraz jest taniej więc musze poczekać – mówi rolnik z nutką żalu w głosie.
Na razie jednak aura wszystkich elementów olejowej układanki powoduje spadki, a o zdecydowanych wzrostach trudno jest nawet pomyśleć. Rzepak w Europie sypnął, na Ukrainie też, dokłada się do tego rosnąca produkcja canoli w Kanadzie i oczekiwania dobrych zbiorów rzepaku w Australii. Unijny import rzepaku w pierwszych dwóch miesiącach sezonu jest o 50% wyższy niż w analogicznym okresie przed rokiem. Do UE wpłynęło lub wje...