W produkcji owsa na świecie od lat prym wiodą dwa kraje: Rosja i Kanada, których łączne zbiory stanowić będą 35% globalnej produkcji owsa. Kraje te rywalizując o prymat, naprzemiennie zajmują pierwszą i drugą lokatę.
W zbliżającym się wielkimi krokami sezonie 2021/22 obydwaj owsiani potentaci idą niemal łeb w łeb. Zdaniem Międzynarodowej Rady Zbożowej jak na razie nieznacznie prowadzi Rosja, która ma zebrać 4,33 mln t. Jednak przewaga Rosji nad kanadyjskim rywalem jest nieznaczna, bo wynosi zaledwie 30 tys. t.
Co w świetle doniesień o redukcjach zbiorów zbóż na rosyjskiej ziemi, w połączeniu z informacjami z Kanady, gdzie rodzimi statystycy spodziewają się prawie 8% redukcji zasiewów owsa, względem wieloletniej średniej, powoduje, że sprawę podziału dwóch pierwszych miejsc na owsianym globalnym podium uznać należy za otwartą. Redukcje zasiewów w Kanadzie spowodowane są niedostateczną wilgotnością gleby, dotykającą owsianych regionów w Ontario i Quebecu.
W cieniu rywalizacji o prymat największego producenta, toczy się nie mniej zaciekła walka o 3 miejsce. O brązowy laur, zdaniem ekspertów Rady w nadchodzącym sezonie powalczy pięć krajów: Polska, Australia, Finlandia, Brazylia I Hiszpania. W tej grupie na czoło wysuwa się obecnie Polska, która ze zbiorami rzędu 1,33 mln t o 34 tys. wyprzedza Australię.
Nieco dalej za tymi dwoma krajami są Finlandia (1,15 mln t), Brazylia (1,09 mln t) i Hiszpania (1 mln t).
Szczególnie Hiszpania odczuć może niedobory owsa w nadchodzącym sezonie, bo jeszcze w latach 2018/19 była trzecim producentem owsa na świecie, a w kończącym sezonie zebrano tam tylko nieznacznie mniej niż w Polsce.
Niestety zboże to traktowane jest przez rynek nieco po macoszemu i podczas, gdy ceny innych zbóż mocno wzrastały, o tyle oferty za owies już od bardzo długiego czasu zatrzymały się na 560–620 zł/t.
Juliusz Urban Fot. archiwum taP