StoryEditor

Rolnik płakał jak sprzedawał… złodziejowi!

Znasz to uczucie, kiedy orientujesz się, że właśnie przed chwilą zostałeś okradziony? Wtedy czujesz jak krew dopływa ci do twarzy i masz ochotę porachować wszystkie kości temu, kto zwinął twoje rzeczy.
09.10.2017., 14:10h
Z pewnością tak czuł się rolnik, który sprzedając ciągnik, został okradziony. I to nie przez kogo innego jak przez własnego kontrahenta. Ale od początku…

Pewnego dnia (a dokładnie 29 września br.) rolnik z miejscowości Przemęt (w powiecie wolsztyńskim, w Wielkopolsce) dokonał – jak sądził – udanej transakcji sprzedaży swojego ciągnika. Na miejscu pojawił się nieznany mu wcześniej kupiec, wszystko przebiegło zgodnie z planem. Jednak kilka minut po tym, jak kontrahent odjechał, rolnik zorientował się, że poza ciągnikiem zniknęła także wartościowa skrzynka z narzędziami oraz specjalistyczne cięgno. Kilka chwil gorączkowego namysłu. „No nie ma innej możliwości – musiał to zabrać ten kontrahent” – pomyślał wściekły rolnik.

Narzędzia i cięgno miały wartość około 2000 zł, takie pieniądze na ulicy nie leżą, warto więc działać i skradzione przedmioty odzyskać. Zadzwonił więc do osoby której sprzedał maszynę, a ten zobowiązał się, że narzędzia oraz cięgno odda, jednak zaraz po tym, telefon wyłączył i kontakt z nim się urwał. Wtedy było już wszystko jasne. Pozostało tylko jedno - szybki telefon na policję.

Złodziej – bo tak go trzeba nazwać – mieszkał w powiacie chełmińskim w województwie kujawsko-pomorskim, zatem kilkaset kilometrów dalej. Policjanci, znając jego adres, obliczyli że zanim dojedzie do domu miną około 4 godziny, a przecież dopiero co wyjechał. Poprosili o pomoc policjantów z komendy w okolicach miejsca zamieszkania złodzieja i tam ci już na niego czekali. Mina mężczyzny, gdy dojechał do swojego domu i tam zastał mundurowych? Bezcenna. Skradzione rzeczy znalazły się natychmiast.

Doprawdy… jeśli się coś kradnie, to należy spodziewać się konsekwencji… Tymczasem wyraźnie zaskoczony mężczyzna, w trakcie przesłuchania przyznał się do kradzieży, ale jego tłumaczenia były co najmniej bezczelne – wyjaśnił, że narzędzia i cięgno miały zrekompensować mu wysoką - jego zdaniem - cenę ciągnika.

Cóż, za „zabranie” sobie kilku „gratisów” może go czekać teraz kara nawet 5 lat pozbawienia wolności.    ag
Aleksandra Galus
Autor Artykułu:Aleksandra Galus

redaktor, specjalista ds. automatyzacji treści

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
04. listopad 2024 19:02