No bo jak to - dziewczyna z byłego miasta wojewódzkiego, która nigdy nie stała koło krowy nagle będzie rolniczką? Jak odróżnić słomę od siana? O co chodzi z tą gnojowicą i gnojówką? Dlaczego wszystkie zboża wyglądają identycznie, a każde ma inną nazwę?! Pytań było sporo. Odpowiedzi jak na lekarstwo. Czego się jednak nie robi z miłości? Z miłości można wszystko!
I tak właśnie miłość zaprowadziła mnie dekadę temu na urokliwą, 30-osobową wieś. Miłość o imieniu „Mąż” pokazała mi jak pracować na wsi, powiedziała co w zbożu piszczy i nauczyła jak reagować kiedy atakuję Cię rozwścieczony byk (bynajmniej, nie należy uciekać, no chyba, że jest bardzo wkurzony, to wtedy tak). Finalnie, po 10-ciu latach, ta sama miłość zmusiła mnie do udziału w programie telewizyjnym „Super Rolnicy”. I tu zaczęła się przygoda życia i jazda bez trzymanki!
Bo o ile jeździć ciągnikiem po własnym podwórku było trudno, o tyle jazda ciągnikiem po torze wyścigowym, na oczach niepoliczalnych widzów wydawała się jakąś abstrakcją! Ba! Żeby to tylko o ciągnik chodziło! W programie człowiek musi wykazać się nie tylko umiejętnościami traktorzysty ale i sprytem, zręcznością oraz stalowymi nerwami! Oczywiście, ciągnik też jest istotny. Najlepiej, żeby był sprawdzony i bezawaryjny, no i koniecznie czerwony. Bo jak wiadomo, czerwony jest najszybszy. A może nie o kolor tu chodzi? Tylko o umiejętności kierującego? Kto to wie…
Wyścig to ogromna adrenalina! Krew buzuje w żyłach, masz wrażenie, jakby głowa miała Ci wybuchnąć. Człowiek czuje na sobie wzrok przeciwników. Być może dlatego, że jak się okazało Człowiek jest w wyścigu jedyną Kobietą. O losie… No więc próbujesz Kobieto starymi sprawdzonymi sposobami – tu zarzucić włosem, tam zamachać rzęsą, ustka podmalować. Ale na tych Rolników nic nie działa! Już każdy skupiony jest na swoim torze, na wygranej! W powietrzu wisi zapach smaru, potu i odrobiny szaleństwa. Nawet Twój własny osobisty Mąż nie zwraca uwagi na Twoje zalotne spojrzenie. Nagle płeć przestała mieć znaczenie. Rywalizujecie jak równy z równym. Przecież się nie poddasz. Jak nie drzwiami, to oknem! Jak nie sposobem, to sprytem! Nie po to co sezon suszysz Mężowi głowę „Daj pojeździć”, żeby teraz odpuścić na starcie! Co to, to nie! Mimo, że w roboczogodzinach nie dorównujesz Chłopakom, bo to oni przecież częściej jadają obiady w kabinach swoich traktorów, to jednak tanio skóry nie sprzedasz!
Gotowi? ...Do startu! … Start!
Protektor zrywa glebę, paliwo zalewa wtryski, w powietrze strzelają kłęby dymu, a Ty pędzisz co sił w maszynie, z tryumfalnym okrzykiem: „Kobiety na traktory!!!”
Agata Stachowiak