Redakcja „top agrar Polska”: Zgodzi się pan zapewne ze stwierdzeniem, że od dłuższego czasu obserwujemy w miarę wysoki poziom cen skupu żywca wieprzowego w kraju…
Witold Choiński: Tak. Ja bym się nawet nie bał stwierdzenia, że ceny utrzymują się na WYSOKIM poziomie, bo ten poziom wyraźnie odbija się już na stawkach sprzedaży w sklepach. Ceny mięsa w detalu również wzrosły. Z moich rozmów z ubojniami wynika, że to są już ceny, przy których konsument zastanawia się, które mięso kupić – tańsze drobiowe czy jednak karkówkę lub inne produkty wieprzowe, które są zdecydowanie droższe.
TAP: Z czego wynika ten wyższy poziom cen na polskim rynku?
W.Ch.: Jest to tendencja ogólnoeuropejska. Unia Europejska ma dość dobry zbyt swoich produktów do krajów trzecich. I tak naprawdę, to właśnie to „ciągnie” te ceny. Natomiast jednocześnie powstaje obawa przedsiębiorców, że ta cena może w najbliższym czasie lekko spadać.
AG: A jak długo zatem ta tendencja cenowa może się jeszcze utrzymać?
AG: Co to oznacza dla rolnika-producenta? Czy będzie miał teraz szansę odbić swoje wcześniejsze straty?
W.Ch.: Oczywiście, był wcześniej okres (mniej więcej w połowie ubiegłego roku), kiedy te ceny były faktycznie niskie, ale ogólnie rzecz biorąc, rolnik nie powinien patrzeć krótkoterminowo, czyli nie na jednorazową sprzedaż, tylko na cykle. Jeśli w ogólnym rozrachunku – w cyklu na przykład dwuletnim – producent trzody chlewnej wychodzi na plus, no to trudno nie mówić o opłacalności. Myślę, że rolnik już się tego nauczył. Z resztą takie są teraz tendencje europejskie – rolnicy patrzą na bilans roczny i dwuletni. Uważam, że dzięki utrzymującym się już od kilku miesięcy wysokim cenom, w ostatecznym rozrachunku (właśnie rocznym lub dwuletnim) rolnik wyjdzie na plusie. Wobec tego, można się pokusić o stwierdzenie, że tendencja powinna być wzrostowa i rozwojowa. Tym bardziej, że pewne działania podjęło już ministerstwo rolnictwa - chodzi o zabiegi mające na celu wsparcie sprzedaży mięsa i produktów pochodzenia polskiego lub stworzenia takich warunków, by pozwolić na odbudowę stada podstawowego loch i prosiąt oraz spowodowanie większego zaopatrzenia krajowego, jeśli chodzi o ten surowiec.
AG: A czy istnieją jakieś zagrożenia, które mogą zachwiać takim stanem rzeczy?
W.Ch.: Tak. Przede wszystkim wirus ASF. Tutaj musimy być przygotowani, że nagle (odpukać!) może się on rozprzestrzeniać, także na drugim końcu Polski. Wówczas zachwiałoby to rynkiem i musielibyśmy się zastanawiać, co z tym zrobić. Jednak mam nadzieję, że idziemy w dobrym kierunku i uda nam się zapanować nad rozwojem wirusa ASF. I mamy też nadzieję, że uda nam się – w tym kierunku idą działania ministerstwa i weterynarii – oddzielić kwestię występowania ASF u dzikich zwierząt od ASF u zwierząt hodowlanych. Tak samo jak to jest w przypadku grypy ptaków – gdzie występowanie choroby u dzikiego ptactwa nie niesie ze sobą restrykcji, dotyczących hodowli drobiu, handlu mięsem drobiowym i jego eksportu. Chcemy więc doprowadzić do sytuacji, gdzie występowanie przypadków ASF u dzików nie będzie powodowało restrykcji w kontekście hodowli świń oraz obrotu wieprzowiną w Europie i na świecie.
TAP: Dziękuję za rozmowę.