Ceny spadają do poziomów nienotowanych od wielu miesięcy. Nie było tak nawet po wykryciu pierwszych przypadków ASF w Polsce. Teraz skupujący (głównie pośrednicy) winą za taki rozwój wypadków obarczają wyłącznie tanie mięso zza Odry, które szerokim strumieniem płynie do kraju. Tak mówią skupujący oficjalnie. Jednak z naszych nieoficjalnych informacji rysuje się nam się inny obraz sytuacji.
Faktem jest, że wjeżdża do nas mięso z Zachodu (nasze przetwórnie zawsze były łase na mięso z zagranicy), w związku z tym ubojnie i przetwórnie obcinają zamówienia. Jednak w obrocie tucznikami na linii pośrednik – ubojnia sytuacja wcale nie jest tak tragiczna. Nadal więksi odbiorcy pośrednikom płacą od 4,5 do 4,7 zł/kg żywca. Właściciel jednej z takich firm, chcący zachować anonimowość stwierdził, że teraz nastał dobry czas na zarobek – panika wśród producentów wywołana informacjami o nadpodaży mięsa na rynku, kiepskim zbycie na przetwory itd. szybko dołuje ceny.
Efekt jest taki, że w skupie za tuczniki płaci się ok. 3,6 zł/kg żywca w porywach 3,8 zł/kg. Natomiast te same świnie pośrednik sprzedaje do dużych ubojni niemal o złotówkę na kilogramie żywca drożej. Przywołany wcześniej pośrednik, przyznaje, że na początku bieżącego tygodnia za tuczniki dostarczane do ubojni w Kutnie otrzymywał 4,5 i 4,6 zł/kg netto.
Podobnie rzecz ma się z producentami często nazywanymi fermami. Tuczniki stamtąd też są zdecydowanie droższe – jeden z takich producentów z Wielkopolski, sprzedał partię 200 szt. do wspomnianej wcześniej ubojni również po 4,5 zł/kg żywca, co więcej, to ubojnia sama dopytywała o surowiec. Zatem informacje o trudnym zbycie, niskiej cenie na rynku można włożyć między bajki. Przedświąteczny czas jest zatem dla zakładów idealnym momentem na kupno taniego surowca. A koszty produkcji żywca już zaczynają rosnąć – paszarnie już podnoszą ceny koncentratów – w tym tygodniu nawet o 40 zł/t. Natomiast z drugiej strony w sklepach mięsnych widzimy cały czas wysokie ceny. : boczek wędzony za ponad 20 zł/kg. jb