W tym roku będziemy obchodzić 20-lecie obecności Polski w UE. Polska wołowina jest jednym z eksportowych sukcesów polskiej branży rolno-spożywczej, wystarczy spojrzeć na liczby, gdyż one nie kłamią. Jest to bardzo ważna gałąź polskiego rolnictwa, generująca gigantyczne przychody.
- 2004 r. oznaczał dla nas przede wszystkim otwarcie granicy, wolny dostęp do rynku europejskiego, do 450 mln konsumentów, brak granic, jedne przepisy. O polskiej wołowinie zawsze mówiono, że na rynkach światowych i na rynku europejskim konkurujemy ceną. Ostatnie lata pokazały, że nie konkurujemy ceną. Zaczęliśmy konkurować jakością i powtarzalnością – mówił Jacek Zarzecki. Podkreślił, że pogłowie bydła w Polsce utrzymuje się na podobnym poziomie, jednak spada liczba gospodarstw utrzymujących bydło. W 2019 r. gospodarstw było 350 tys. dziś jest ich 298 tys.
- Wypadają gospodarstwa średnie, nie najmniejsze, ani nie największe, tylko te średnie. Przeciętna ilość sztuk bydła w gospodarstwie to jest 20 sztuk, rocznie w Polsce ubijanych jest 1,8 mln sztuk bydła. Jesteśmy drugim eksporterem wołowiny w Europie, szóstym producentem w UE. Eksportujemy na rynki europejskie, głównie do Francji, Niemiec i Włoch – wymieniał Zarzecki. Zaznaczył, że w ostatnich latach coraz większe znaczenie stanowią inne rynki pozaunijne, takie jak Turcja, Izrael, Japonia.
Konsumpcja wołowiny rośnie
Jacek Zarzecki zaznaczył, że w 2015 roku przeciętny polski konsument jadł 1,2 kg wołowiny rocznie, obecnie jest to około 4 kg. - Można powiedzieć, że jest to nieustające pasmo sukcesów, ale jeżeli porównamy to z konsumpcją na poziomie europejskim, no to to jest dalej ponad 2 razy mniej niż je przeciętny Europejczyk (średnie spożycie unijne ok. 10 kg/per capita - przyp. red.) – mówił Zarzecki.
Zaznaczył, że potencjał produkcji wołowiny w Polsce jest ogromny, a pokazują to liczby importowanych do Polski cieląt (250 tys. szt.). Hodowla bydła mięsnego w ciągu ostatnich lat stała się alternatywą dla produkcji świń i mleka.
- Dzięki temu możemy budować jakość. Pogłowie bydła mięsnego w Polsce stanowi nie więcej niż 15%. Staramy się żeby te wszystkie działania opierały się na powtarzalności i systemie jakości i dobrostanie. Dzisiaj Polska hodowla jest liderem w zakresie dobrostanu, 30% środków unijnych, które wykorzystywane są w całej Unii Europejskiej na dobrostan zwierząt jest wykorzystywana w Polsce – mówił Zarzecki i dodał, że dobrostan zwierząt w Polsce wpływa korzystnie na naszą przewagę na rynku.
Co jeszcze poprawić, rozwijać i w co inwestować?
Według Jacka Zarzeckiego nadal kluczowym rynkiem jest UE, stanowi nadal 75% naszego eksportu. Jednak bardzo ważna jednocześnie jest dywersyfikacja rynków.
- Wpychamy się wszędzie tam, gdzie jest to możliwe, bo wychodzimy z takiego założenia, że tylko rynek, który ma wiele rynków zbytu, jest w stanie przetrwać jakiekolwiek zachwiania na rynku – mówił Zarzecki. Jednocześnie dywersyfikacja dotyczy również samych produktów, które rynek chce eksportować, bo taką samą uwagę sektor poświęca eksportowi wołowiny, jak i żywca.
Zarzecki dodał, że w Polsce warto jeszcze popracować nad konsolidacją, ale nie zwiększaniem gospodarstw, ale poprawą współpracy pomiędzy nimi. Od 20 lat UE wspiera Grupy Producenckie, jednak nie jest to na tyle dopilnowane, żeby te grupy można było utrzymać. Wiele z nich powstaje i po 5 latach upada.
- Od 20 lat nie popełniamy te same błędy. Od 20 lat nie potrafimy ich rozwijać. I co wspólna polityka rolna czy krajowy Plan strategiczny popełniamy te same błędy – mówił Zarzecki. Prezes PZHiPBM podkreślił, że w rozwoju sektora ważny jest Fundusz Promocji Mięsa Wołowego i dobre wykorzystanie środków.
- My podjęliśmy taką decyzję, że przede wszystkim wspieramy otwieranie się na rynki trzecie, czyli to my finansujemy wizyty służb weterynaryjnych krajów trzecich. Z funduszu finansowaliśmy wizytę, otworzyliśmy Turcję. Otworzyliśmy Wietnam, dzięki środkom z funduszu zostaną też otwarte Chiny. Pracujemy nad jedną strategią promocji właśnie polskiej wołowiny – dodał prezes PZHiPBM. Sektor wołowiny chce wypracować jedną wspólną markę, którą jest Polska Wołowina, ma być zbudowana na systemie jakości i dobrostanie. Należy również prowadzić pracę nad wzrostem konsumpcji.
- Chcemy zwiększyć spożycie krajowe, bo klient krajowy jest dla nas najważniejszy i on jest ostoją. Gdzieś zatraciliśmy te spożycie wołowiny w Polsce, bo istnieje ten mit, że to jest drogie mięso, ale nie trzeba jeść polędwicy, jest mnóstwo innych fajnych elementów, które można wykorzystać do codziennego – dodał Zarzecki.
Jakie są obawy sektora wołowiny?
- Boimy się głupoty, bzdurnej legislacji, bzdurnych pomysłów. Oskarżanie branży hodowców i producentów bydła, że są zakałą europejskiego rolnictwa i to oni powodują zmiany klimatyczne, że pierdząca krowa jest gorsza od lecącego samolotu – mówił Zarzecki. Branża również spogląda cały czas w kierunku krajów Mercosuru, obawia się nieuczciwej konkurencji, produktów tanich i niespełniających europejskich norm które będą rozpychać się na rynku łokaciami. Cały czas losy tej umowy się ważą.
- A mamy takie dziwne poczucie, że co każdą kadencję Komisji Europejskiej to ktoś na siłę nogą próbuje docisnąć tą umową, żeby w końcu ją podpisać. Boimy się też konkurencji, która rośnie nam za wschodnią granicą. Kwestia najbliższych 10 lat i wołowinę pewnie spotka podobna sytuacja jak drób i wieprzowinę – dodał Zarzecki.