Jedna z rolniczek z woj. lubuskiego poinformowała, że system pomocowy dla rolników poszkodowanych przez wrześniową powódź nie działa do końca tak jak się spodziewali rolnicy. Pojawiły się pewne systemowe blokady, przez co rolnicy mają ograniczone możliwości skorzystania z pomocy do wszystkich gruntów.
Nabór na tę pomoc trwał od 21 października do 15 listopada 2024 r. Przyjęto wówczas 2150 wniosków. Wypłaty rozpoczęły się już 13 listopada. Z pomocy mogli skorzystać producenci kukurydzy, buraków cukrowych, ziemniaków, soi, konopi włóknistych, tytoniu, chmielu, lnu, winorośli, ziół, słonecznika lub warzyw, którzy w 2024 r. złożyli wniosek o przyznanie płatności bezpośrednich i zadeklarowali uprawę tych roślin ponadto ich gospodarstwo ZNAJDOWAŁO SIĘ NA OBSZARZE OBJĘTYM STANEM KLĘSKI ŻYWIOŁOWEJ. Pomoc wynosiła w przypadku soi 4 tys. zł/ha, a dla pozostałych z wymienionych roślin – 5 tys. zł/ha. Była również uruchomiona pomoc na zwrot III i IV raty podatku rolnego dla powodzian.
Od 9 grudnia z kolei o pomoc mogą wnioskować rolnicy, którzy ponieśli straty w uprawach w wysokości co najmniej 30 proc. i szkody te powstały w wyniku deszczu nawalnego lub powodzi, mogą ubiegać się pomoc. Wsparcie można otrzymać do powierzchni zniszczonych upraw, ale także na opłacenie trzeciej i czwartej raty podatku rolnego za 2024 r. Wnioski można składać do 31 stycznia 2025 r. Kwota wsparcia wynosi od 1 do 3 tys. zł. O pomoc mogą wnioskować rolnicy, których gospodarstwa nie znajdują się na obszarze objętym stanem klęski żywiołowej. Szczegóły TUTAJ.
Cząstkowa i wybiórcza pomoc
Rolniczka z woj. lubuskiego gdzie wyznaczono obszar objęty stanem klęski żywiołowej w wyniku powodzi została mocno poszkodowana. Prowadzi gospodarstwo w pobliżu rzeki, której wały zostały przerwane, a pola zostały całkowicie zalane.
- Te osoby, które były poszkodowane w wyniku powodzi, ale ich gospodarstwo znajduje się na terenie objętym stanem klęski żywiołowej nie mogą już wnioskować o pomoc w bieżącym naborze. W sumie miałam zalanych 50 ha upraw, w tym 15 ha nieskoszonej kukurydzy, a pomoc dostałam do 9,6 ha. Dane niestety nie były brane z protokołu komisji szacujących tylko z szacunkowych danych i map IMGW. Mimo, że miałam 100 proc. komisyjnie oszacowanych nie przysługuje mi żadna dodatkowa pomoc do reszty gruntów. Wnioskowałam też o zwrot III i IV raty podatku rolnego. Nie mogę wnioskować o żadną inną pomoc - wyjaśnia rolniczka. Podkreśla, że praktycznie połowa gruntów w gospodarstwie jest do całkowitej rekultywacji. Woda przerwała wał, zrobiła się ogromna wyrwa, zerwało górną warstwę, naniosło mnóstwo mułu.
- Otrzymam pomoc około 3 tys. zł zwrotu podatku i za te 9 ha niezebranej kukurydzy. Zalane miałam całkowicie też łąki i międzyplony ozime, nie zostało tam kompletnie nic, wszystko zostało wypłukane. Przez to, że wnioskowaliśmy w poprzednim naborze, teraz nie możemy się już ubiegać o pomoc do reszty gruntów. Kwalifikowałabym się do pomocy powyżej 70 proc. strat, czyli do 3 tys. do hektara. A tak dostałam tylko do 9 ha i zwrot podatku. Sytuacja jest absurdalna, to była pułapka systemu, zostaliśmy zablokowani poprzednią pomocą i nic więcej nam się nie należy do reszty zniszczonych gruntów – mówi rolniczka. Dodaje, że miała zalane również stogi siana i słomy (ponad 150 bel). Miała ubezpieczone uprawy od wszelkich ryzyk, poza powodzią, bo gospodarstwo znajduje się blisko rzeki i ubezpieczalnie nie chcą ubezpieczać w takiej lokalizacji.
- Otrzymałam pomoc w wysokości około 50 tys. zł, natomiast jeśli mogłabym skorzystać z bieżącej pomocy, otrzymałabym do wszystkich uszkodzonych gruntów około 150 tys. zł. To ogromna różnica - zaznacza rolniczka.
Czy to nie jest chora sytuacja? To pokazuje skalę ludzkiej tragedii i pułapek systemu. Jak odbudować zatem takie gospodarstwo?
- Znikąd pomocy, zostaliśmy z problemem sami. Zastanawiam się w takim razie po co w zasadzie te komisje chodziły po polach skoro te dane nie były brane w ogóle pod uwagę? – pyta rolniczka.
A jak było z zaliczkami dopłat bezpośrednich?
ARiMR również chwaliła się, że wypłaca zaliczki dopłat bezpośrednich rolnikom poszkodowanym przez powódź na samym początku.
- Część zaliczek dostałam pierwszego czy drugiego dnia wypłat w październiku. Resztę pieniędzy otrzymaliśmy w ostatnim tygodniu wypłacania zaliczek. Niektórzy rolnicy, którzy nie mieli u siebie wody na polach zaliczki otrzymali przede mną – zaznacza rolniczka z woj. lubuskiego.