- Projekt ma na celu racjonalizację wydatków, co umożliwi efektywne zarządzanie środkami finansowymi w dłuższej perspektywie – czytamy w uzasadnieniu projektu uchwały. Wynika z niego, że łączny limit powierzchni na gospodarstwo, do którego będą przyznawane płatności wynosi 300 ha i stanowi sumę wszystkich realizowanych ekoschematów obszarowych, praktyk lub wariantów, przy czym limit ten nie dotyczy ekoschematu Retencjonowanie wody na trwałych użytkach zielonych.
Po co te zmiany limitu?
W uzasadnieniu czytamy, że rośnie zainteresowanie rolników realizacją ekoschematów obszarowych. Okazuje się, że zainteresowanie przekracza założenia PS dla WPR na lata 2023-2027, a będzie tylko rosło w kolejnych kampaniach, więc konieczna jest zmiana obecnych zasad finansowania.
Zaproponowano wprowadzenie limitu powierzchniowego na poziomie gospodarstwa, a płatność będzie przyznawana do łącznej powierzchni zgłaszanej do płatności w ramach wszystkich ekoschematów obszarowych lub praktyk lub wariantów, ale nie większej niż 300 ha.
- Wprowadzenie limitu powierzchniowego pozwala na objęcie ekoschematami większej liczby odbiorców i prawdopodobnie także większej powierzchni rzeczywistej w skali kraju. Efekt taki wynikać może z faktu, że największe gospodarstwa wykazują dziś nie tylko największy udział powierzchni (rzeczywistej) gospodarstwa objętej ekoschematami, ale także mają one najwyższy udział powierzchni objętych więcej niż jednym ekoschematem. Należy zauważyć, że większe gospodarstwa skuteczniej maksymalizują wykorzystanie ekoschematów w gospodarstwie, co powoduje, że w sytuacji przekroczenia dostępnego budżetu i redukcji stawek istotnie utrudniony zostaje dostęp do tej formy wsparcia dla małych gospodarstw. Ponadto, proponowana zmiana ograniczy w przyszłości skalę redukcji stawek ekoschematów, co zapewni większą przewidywalność tego systemu wsparcia dla wnioskodawców. W związku z powyższym, proponuje się wprowadzenie limitu powierzchniowego w celu optymalnego wykorzystania dostępnych zasobów, zapewnienia sprawiedliwego podziału wsparcia oraz ochrony długoterminowej stabilności finansowej – czytamy w uzasadnieniu.
Zapis na pierwszy rzut oka logiczny, sensowny i sprawiedliwy. Większe gospodarstwa powyżej 300 ha otrzymają środki tylko do tego limitu, a mniejsze gospodarstwa się w nim zmieszczą i otrzymają wsparcie. Jednak jeśli przyjrzymy się dokładniej tym zapisom, okaże się, że nie są tak dobrze dopracowane jak powinny, a rolnicy korzystający z większej liczby ekoschematów, posiadający już powyżej 75 ha i 150 ha będą mieli problem, a dokładniej – otrzymają mniej pieniędzy niż w poprzednim roku. Czy o to chodziło?
Na limicie do 300 ha stracą duże, ale i rodzinne gospodarstwa?
- Według konkretnych wyliczeń, zmiany spowodują, że zyskają małe gospodarstwa, kosztem tych dużych. Ten zapis sam w sobie nie jest zły, ale okazuje się, że rodzinne gospodarstwa również ucierpią – podkreśla Daniel Słomka z Partii Twitterowych Rolników, który z kolegami przeanalizował konkretne przykłady zmian dla wybranych gospodarstw i wariantów, z których korzystają. Rolnik posiada gospodarstwo o powierzchni 30 ha i pracuje również jako doradca rolny.
Za pierwszy przykład podał gospodarstwo o powierzchni 299 ha, które będzie mogło zastosować tylko jeden ekoschemat, a to którego powierzchnia wynosi 50 ha będzie mogło zastosować 3, a nawet 4 ekoschematy. Łączenie ekochematów i sumowanie limitów powierzchniowych to strzał w kolano dla gospodarstw już powyżej 50 ha.
- Zgodnie z ustawą o kształtowaniu ustroju rolnego gospodarstwa rodzinne są uznawane do 300 ha, dlatego ta zmiana jest niesprawiedliwa dla nieco większych rodzinnych gospodarstw. Wniosek po przeanalizowaniu tej zależności jest taki, żeby nie było łączenia wariantów ekoschematów i powinno się przyznawać środki do fizycznych 300 ha – wyjaśnia Słomka.
Najbardziej opłacalny wariant tylko do 75 ha?
W najbardziej optymalnym wariancie, tym najkorzystniejszym finansowo, można połączyć cztery Ekoschematy: Integrowaną Produkcję Roślin, Uprawę Bezorkową, Nawożenie płynne innymi metodami niż rozbryzgowo i Zróżnicowaną strukturę upraw. Jeśli rolnik zastosuje te wszystkie ekoschematy otrzyma wsparcie tylko do 75 ha, bo przekroczy limit powierzchni kwalifikującej się do wsparcia. Słomka zaznacza, że może takich gospodarstw jest niewiele, ale chodzi o ograniczenie dostępu do środków średnim gospodarstwom.
- Są gospodarstwa, które mają 180 ha i robią wszystko w uprawie bezorkowej (1 ekoschemat), dodatkowo zastosują Zróżnicowaną Strukturę Upraw (2 ekoschemat). No i tutaj pojawia się limit, bo już jest 180 ha i drugie 180 ha, czyli razem 360 ha i limit przekroczony, a gospodarstwo traci na sumie łączenia poszczególnych wariantów – wyjaśnia Daniel Słomka. To już daje jasny sygnał do tego, żeby nie stosować za dużo ekoschematów łącznie i ten przepis będzie rolników do tego zniechęcał, bo nie otrzymają środków za te przykładowe 60 ha…
Capping pomoże?
Rolnik zaznacza, że rozumie z jednej strony tę zmianę, gdyż duże gospodarstwa powyżej 300 ha otrzymywały olbrzymie środki finansowe pochodzące z ekoschematów, ale ten zapis pogorszy sytuację zarówno tych dużych, jak i tych mniejszych korzystających z więcej niż jednego ekoschematu. Tym bardziej, że w obecnej WPR nie obowiązuje tzw. capping, mechanizm ograniczający płatności dla dużych gospodarstw, które otrzymują powyżej 150 tys. euro. Obecnie, od 2022 r. ten mechanizm w UE jest narzędziem dobrowolnym, a w Polsce nie funkcjonuje. Niektóre wielkie gospodarstwa otrzymają do czerwca 2025 r. miliony zł dopłat, na czym niestety cierpią mniejsze gospodarstwa.
- Irytujący jest fakt narracji, że polityka rolna ma na celu wsparcie małych i średnich gospodarstw, a tak naprawdę ogromne środki trafiają jednocześnie do kombinatów rolnych. Zgodnie z przepisami te środki się im należą, jednak jest to pewnego rodzaju hipokryzja – dodaje Słomka. Zaznacza, że gospodarstwa, które mają powyżej 3640 ha i tak zyskują przy tym wariancie w porównaniu z dopłatami, które były w latach 2014-2020, nawet jeśli nie zrealizują żadnego ekoschematu.
- To jest uwarunkowane tym, że JPO (jednolita płatność obszarowa) była objęta cappingiem i gospodarstwo mogło uzyskać tylko 150 tys. euro, pozostałą kwotę można było otrzymać za zazielenienie. Teraz ograniczenia nie ma i gospodarstwo takie otrzymuje nawet bez ekoschematów więcej niż otrzymywało w poprzedniej WPR. Teraz po zmianach wybierając dobrze płatne ekoschematy i tak otrzymają spore środki do 300 ha – wyjaśnia Słomka.
Niestety znaczenie cappingu w Polsce jest marginalne, ze względu na strukturę gospodarstw (niewiele jest tych dużych), więc wprowadzenie działania nie miało by tak dużego znaczenia, a środki nie podniosłyby znacząco stawek ekoschematów.
Jakie rozwiązanie proponują rolnicy?
Daniel Słomka podkreśla, że może się okazać, że ograniczenia limitu nie uda się wprowadzić, bo przecież UE dążyła do tego aby ekoschematy zostały wdrożone. KE może stwierdzić, że ograniczyć dopłaty można jedynie na podstawie cappingu i PWD, a nie samych ekoschematów. Zaznacza, że może się okazać, że jeśli duże podmioty nie będą otrzymywały środków za realizację dobrych praktyk w ramach Ekoschematów, to przestaną się tym interesować.
- Możemy wprowadzić capping, bo nie uderzymy w małe gospodarstwa. Ograniczymy PWD (podstawowe wsparcie dochodów), a pozostałe płatności obszarowe i związane z ekoschematami zostałyby na tym samym poziomie. W tym przypadku 100 proc. płatność podstawowa może być wypłacona tylko do 60 tys. euro. Później pomiędzy 60-100 tys. euro państwa członkowskie mogą zwiększyć progi i zmniejszyć dopłaty bezpośrednie. Powyżej 100 tys. euro nie można byłoby wypłacać PWD. Od ograniczeń można odjąć koszty pracownicze, płatności mogłyby być nieco większe – dodaje rolnik. Jednak nadal ma to znaczenie marginalne.
- Nawet zabierając dużym gospodarstwom PWD, nie zyskamy dla mniejszych więcej środków. Racjonalne byłoby ograniczenie łączenia Ekoschematów, albo wypłacamy środki do 300 ha niezależnie od łączenia. Ten wariant byłby najsprawiedliwszy. Sumujemy ile maksymalnie można otrzymać do hektara, czyli 300 ha mnożymy przez przykładowo max. 1500 zł i wychodzi nam kwota powyżej, której nikt nie otrzyma więcej, ani mniejszy, ani większy. To na pewno podniosłoby stawki dopłat za Ekoschematy. Pytanie czy KE zatwierdzi takie zmiany, to byłoby najbardziej sprawiedliwe – dodaje Słomka i zaznacza, że w takiej sytuacji pomogłaby relokacja środków zabranych z płatności podstawowych (cappingu) na Ekoschematy, ale efekt mógłby również dotknąć płatności podstawowych dla gospodarzy poniżej 300 ha.
- Z jednej strony zabieramy trochę środków z PWD, ale zachęcamy wyższymi stawkami ekoschematów. Niestety na to rząd się nie odważy, bo jest bardzo duża grupa rolników, którzy korzystają tylko z dopłat podstawowych. Nie ma złotego środka, ale można to przeanalizować i oszacować, co będzie najlepsze w tym przypadku – zachęca rolnik.
dkol