Protestujący domagają się zlikwidowania Zielonego Ładu i ekoschematów, które ograniczają produkcję rolną, oraz nałożenia cła na towary rolno-spożywcze z Ukrainy, które zagrażają bezpieczeństwu żywnościowemu Polski. Wśród protestujących znalazł się wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak, który zapewnił, że resort rolnictwa stoi po stronie rolników i negocjuje z Komisją Europejską i Ukrainą warunki importu.
Protest w Namysłowie: ponad 200 ciągników i około 500 ludzi
W środę 24 stycznia 2024 roku w Namysłowie, jednym z najmniejszych powiatów w województwie opolskim, odbył się protest rolników, który był częścią ogólnopolskiej akcji. Protestujący wyrażali swój sprzeciw wobec polityki Unii Europejskiej, która według nich ogranicza możliwości produkcji i hodowli zwierząt w Polsce. Rolnicy domagali się także zaprzestania importu żywności z Ukrainy, która nie spełnia europejskich standardów jakości.
Protest w Namysłowie zgromadził ponad 200 ciągników i około 500 ludzi, w tym przedsiębiorców i transportowców współpracujących z rolnictwem. Protestujący zablokowali drogę krajową nr 39, ale zapewniali, że nie chcą utrudniać życia mieszkańcom miasta i regionu. Ich celem było zwrócenie uwagi na problemy, z którymi boryka się polskie rolnictwo.
Produkcja zdrowej żywności to podstawa
Jednym z uczestników protestu był Tomasz Wiciak, rolnik z Kowalowic. Jak twierdzi, rolnicy z powiatu namysłowskiego chcą produkować zdrową polską żywność dla polskiej rodziny, ale są hamowani przez unijną politykę.
- Kto ma produkować dla polskiej rodziny, jak nie polski rolnik zdrową polską żywność? – pytał retorycznie Wiciak dodając, że jeśli produkcja rolna zostanie ograniczona, to żywność będzie coraz droższa i mniej dostępna.
Przewodnicząca protestu w Namysłowie Ilona Jasyk wyliczyła główne postulaty protestujących, które dotyczyły sprzeciwu wobec Zielonego Ładu i ekoschematów oraz wobec importu towarów rolnych z Ukrainy.
- Protestujemy. Mamy tutaj bardzo dużą siłę – 217 traktorów, około 500 ludzi. Przyłączyli się do nas firmy z nami współpracujące – podkreśliła Ilona Jasyk.
Rolnicy boją się o swoje miejsca pracy
Wśród protestujących był również Łukasz Smolarczyk, członek zarządu Izby Rolniczej w Opolu. Stwierdził on, że protest nie dotyczył tylko rolników, ale całej branży rolniczej. Zapowiedział, że rolnicy będą kontynuować swoją walkę i wymyślać nowe formy protestu, które będą uderzały w decydentów z całej Europy.
- Powoli zostajemy pozbawieni prawa do swojej pracy. Dzisiaj to nie jest protest tylko rolników. To jest protest całej branży rolniczej. Myślę, że w najbliższej przyszłości tak wyedukujemy społeczeństwo, że przyłączą się do nas również i konsumenci – zaznaczył członek zarządu Izby Rolniczej w Opolu.
Sebastian Burzowicz, rolnik z powiatu namysłowskiego, wyraził swoją solidarność z innymi protestującymi. Oskarżył Unię Europejską o prowadzenie destrukcyjnej polityki w stosunku do rolnictwa. Zwrócił uwagę na zagrożenie, jakie stanowi import żywności z Ukrainy, która nie podlega takim samym restrykcjom, jak żywność produkowana w Polsce.
- Ta żywność zagraża naszemu bezpieczeństwu. My, jako polscy rolnicy produkujemy polską żywność. Chcemy, aby konsumenci spożywali zdrową polską żywność. Jesteśmy przeciw importowi zbóż i żywności z Ukrainy – powiedział Burzowicz.
Protest w Namysłowie był jednym z wielu, które odbyły się w całej Polsce. Rolnicy zapowiadają, że nie ustąpią ze swoich żądań i będą bronić swojego prawa do pracy i produkcji żywności.
Strajk ponad podziałami: „Nie reprezentujemy żadnego związku, tylko rolników”
Protest rolników na Opolszczyźnie nie jest związany z żadną organizacją czy związkiem zawodowym. Jest to inicjatywa oddolna, która łączy rolników ponad podziałami. W innym proteście w Nysie brał udział Arkadiusz Kożuszko, lider AGROunii na Opolszczyźnie.
- Strajkujemy w całym województwie opolskim, na wszystkich 11 powiatach. Wybraliśmy 14 tras z krajowego rejestru protestu. Teraz jesteśmy w Nysie. Strajk przejedzie przez miasto do ronda przy obwodnicy i skręci w kierunku Prudnika. Nie reprezentujemy żadnego związku, tylko rolników. Nasze hasło to „Strajk ponad podziałami” – mówi Kożuszko.
Jakie są rolnicze postulaty?
Jak wspomina przedstawiciel AGROunii Opolszczyzny rolnicy mają 3 postulaty krajowe, w tym 2 z nich z nich dotyczą tego regionu, m.in. likwidacja Zielonego Ładu i ekoschematów oraz nałożenie cła na ukraińskie towary rolno-spożywcze.
- Trzeci postulat to solidarność ze strajkującymi w całej Europie. Nie jest to strajk antyrządowy, ale prospołeczny. Chcemy wesprzeć nasze ministerstwo w negocjacjach z Komisją Europejską i doprowadzić do spełnienia naszych żądań – wyjaśnia Kożuszko.
Wśród protestujących są rolnicy z różnych gmin i powiatów, którzy mają podobne problemy i obawy.
- Nie zgadzamy się na obecną politykę rolną Unii Europejskiej. Nasze dwa główne postulaty to: STOP Europejskiemu Zielonemu Ładowi i stop wolnemu handlowi z krajami spoza Unii Europejskiej – mówi Maciej Maciuszek, rolnik z Goraszowic.
Jak zaznacza rolnik z Goworowic Andrzej Gałczyński, coraz więcej nakazów i ograniczeń obniża dochody polskich rolników, a w większości gospodarstw utrzymuje się ciężką sytuację.
- Nie wiemy, jak utrzymać się na rynku. Chcemy zwrócić uwagę, że strajkujemy nie tylko dla siebie, ale dla wszystkich Polaków. Nie chcemy importu zboża i innych produktów z Ukrainy. To nie jest zdrowa żywność. Wolimy nasze własne produkty – podkreśla Gałczyński.
Protest w Krapkowicach: „My, młodzi rolnicy, nie możemy się przebić na rynku”
W Krapkowicach protestujący podkreślają, że sytuacja rolników jest beznadziejna. Ceny zboża spadły o połowę, a koszty produkcji wzrosły wraz z natężeniem biurokracji procesów.
- Musimy protestować, żeby uzyskać godziwe warunki. Ludzie nie wiedzą, jakie ograniczenia narzuca nam Unia. Zielony Ład, ekoschematy, konkurencja z Ukrainą – to wszystko obniża ceny naszych produktów. My, młodzi rolnicy, nie możemy się przebić na rynku. Sprzedajemy pszenicę, pszenżyto, jęczmień za grosze. Porównując ceny zbóż do cen nawozów, to praktycznie jesteśmy na minusach – mówi Damian Król, rolnik z Dąbrówki Górnej.
Rolnik z Zimnic Małych zwraca uwagę, że coraz więcej gospodarstw nie może się utrzymać przy tak niskich cenach produktów i tak wysokich kosztach nawozów.
- Problem dotyczy całej Unii Europejskiej. Jeśli nie zablokują importu z Ukrainy, to nie mamy szans na przetrwanie – podkreśla Heinrich Lempka, rolnik z Zimnic Małych.
„Kto będzie miał żywność, ten będzie rządził Polską” – wiceminister Kołodziejczak na proteście w Brzegu
W Brzegu, w województwie opolskim, odbył się kolejny protest rolników, którzy domagają się lepszych warunków dla polskiego rolnictwa. Dołączył do protestujących Michał Kołodziejczak, wiceminister rolnictwa i lider AGROunii, który wygłosił płomienną przemowę, w której bronił interesów polskich rolników i krytykował politykę Unii Europejskiej i Ukrainy.
Kołodziejczak podkreślił, że polskie ministerstwo rolnictwa nie zgadza się na import produktów rolnych z Ukrainy, dopóki nie będą ustalone odpowiednie zasady i mechanizmy. Które będą chroniły polski rynek.
- Nie zniesiemy embarga na towary z Ukrainy, jeśli nie będą ustalone odpowiednie mechanizmy obrony naszego rynku. To jest deklaracja naszego rządu i Ministerstwa Rolnictwa – mówi wiceminister.
Wiceminister rolnictwa zwrócił także uwagę na problem ekoschematów, które wg niego nie są korzystne dla polskich rolników.
- Rolnik będzie miał zajmować się biurokracją, a nie uprawianiem pola. Trzeba to jak najszybciej i jak najmocniej odkręcać – stwierdził Kołodziejczak.
Rolnicy potrzebują solidarności i wsparcia
Wiceminister zaapelował również do polskich rolników, żeby byli zgodni i solidarni, i żeby nie dawali się podzielić na mniejsze grupy, które chcą negocjować tylko dla siebie.
- Wczoraj powiedziałem jasno: nie będzie spotkań pojedynczych z tymi, którzy chcą załatwić tylko i wyłącznie własne interesiki. Albo załatwiamy sprawy wszystkich, albo niczego nie załatwiamy – oświadczył lider AGROunii.
Dodał też, że ministerstwo rolnictwa musi być razem z polskimi rolnikami, bo tylko wtedy będą mogli stawić czoła wyzwaniom i zagrożeniom związanym z produkcją żywności w Polsce.
- Jeśli polskie ministerstwo nie będzie razem z polskim rolnikiem, to nie będzie nic. Siłą tego resortu rolnictwa musi być siła rolników, która za nami stoi – powiedział wiceminister, krytykując w dalszym ciągu firmy kupujących zagraniczny surowiec, by przerobić je w Polsce: – Ich zadaniem, jeśli są w Polsce, jest kupowanie polskich produktów i przerabianie polskich produktów w naszym kraju, a nie zza granicy.
Na koniec swojej wypowiedzi, Kołodziejczak wyraził swoją wizję polskiego rolnictwa, które nie może być uzależnione od dopłat, ale musi być oparte na jakości i konkurencyjności.
- Nie możemy żyć z dopłat. To jest robienie z rolnika dziada, który czeka na ochłap. Ja to mówię jako rolnik. Jeśli ktoś mi powie, że mam produkować żywność dla dopłat, to ja tego nie chcę – oznajmił wiceminister, kończąc swoją wypowiedź mocnym akcentem: – Kto będzie miał żywność, ten będzie rządził Polską. Jeśli ta żywność nie będzie w naszych rękach, to my będziemy dziadami.