
Dyrektor Mazowieckiego Oddziału ARiMR wydał Arturowi Ziembie negatywną decyzję odnośnie wypłaty płatności bezpośrednich za 2022 r. Rolnik odwołał się od decyzji i walczy o swoje prawa. Wiele wskazuje na to, że ARiMR stosuje sankcje niezgodne z przepisami unijnymi i niestety znacznie surowsze niż w innych krajach członkowskich. Jednak udowodnienie tego nie jest proste i trwa już od kilku lat. Artur Ziemba, rolnik z woj. mazowieckiego, w Sądzie z tego powodu był już 20 razy. Nie poddaje się, bo nie zgadza się z decyzją ARiMR. Ponadto, po dzisiejszej rozprawie zobaczył "światełko w tunelu". Rozprawa nie wyglądała tak, jak życzył sobie rolnik, aczkolwiek nastąpił progres, który miejmy nadzieję, zmierza ku lepszym czasom dla rolników.
Nie było wyroku, będzie kolejna rozprawa
- Sąd powziął poważne wątpliwości w świetle argumentów, które przytoczyliśmy w sprawie, zarówno w zakresie praktyk Agencji związanych ze stosowaniem przepisów o sztucznych warunkach, jak również samej potrzeby zadania pytania prejudycjalnego do TSUE. Z tego co widzimy kolejne organizacje pozarządowe przystępują do spraw polskich rolników. Liczymy na to, że sędziowie przeanalizują rzeczowo kwestie związane z pytaniem prejudycjalnym i te argumenty, które formułujemy zarówno w opiniach prawnych oraz pismach procesowych, rozstrzygną tą wątpliwość prawną na korzyść polskiego rolnika. Ilość argumentów prawnych jest zdecydowanie większa po stronie rolnika, niż po stronie Agencji - podkreślił Paweł Zouner, adwokat z Kancelarii Zouner Legal reprezentujący rolnika.
Wszyscy obecni na sali sądowej mieli nadzieję, że dzięki nowym materiałom i dowodom w sprawie, po pierwsze rolnik udowodni, że ARiMR się myli, co do zarzuconego mu sztucznego podziału gospodarstwa, a po drugie że uda się przekonać Sąd, że obecna wykładnia przepisów jest niejasna i wobec setek polskich rolników są stosowane od lat zbyt surowe i nieproporcjonalne kary. Wówczas adwokatom udałoby się nakłonić Sąd aby skierował pytanie prejudycjalne do TSUE, które miałoby brzmienie:
"Czy w przypadku ustalenia stworzenia przez rolnika sztucznych warunków, polegających na sztucznym podziale gospodarstwa wyłącznie w celu ominięcia mechanizmu degresywności stawek płatności bądź limitów powierzchniowych, przy jednoczesnym ustaleniu faktycznego prowadzenia działalności rolniczej na całym obszarze zgłoszonym do płatności, przepisy nakazują zastosowanie wobec rolnika sankcji całkowitego wykluczenia w danym roku z systemu wszystkich płatności (tj. odmowę wypłaty wszystkich płatności – zarówno finansowanych poprzez Europejski Fundusz Rolniczy Gwarancji, jak i Europejski Fundusz Rolny na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich – w pełnej ich wysokości), czy też zastosowanie tych przepisów powinno polegać na wypłacie płatności do wysokości ustalonych przepisami prawa limitów lub z zastosowaniem degresywnych stawek płatności (tj. odmowa wpłaty powinna dotyczyć nie całości płatności, a jedynie korzyści wynikającej w obrębie danej i konkretnie określonej płatności ze sztucznego podziału gospodarstwa i faktycznie uzyskanej lub do uzyskania której beneficjent zmierzał)".
- Informowaliśmy zarówno Sąd, jak i Agencję, że inne państwa członkowskie stosują bardziej liberalną praktykę w zakresie sankcjonowania sztucznych warunków. Natomiast z jakiejś przyczyny, nie dzieje się to w Polsce. Jednak każdy dzień przynosi nowe, dobre informacje. Wierzymy w to, że w końcu zarówno w MRiRW, jak również w Agencji, ktoś poczyni jakąś refleksję dotyczącą odstąpienia od błędnej interpretacji tych przepisów - dodał mecenas Zouner.
Potrzebę zadania pytania prejudycjalnego poparło Stowarzyszenie Podkarpacka Oszukana Wieś i Polska Federacja Rolna. Na sprawę przyjechał Roman Kondrów, którego głos będzie uwzględniony w kolejnej rozprawie.
Rzekomy sztuczny podział gospodarstwa Artura Ziemby
Radca prawny Tomasz Nowakowski, który również reprezentował interesy rolnika, zaznaczył podczas rozprawy, że Agencja w ogóle nie zbadała tego, kiedy nastąpił rzekomy sztuczny podział gospodarstwa Pana Artura Ziemby. Prawnik wykazał, że gospodarstwa rolne członków rodziny Pana Artura funkcjonują już od końca pierwszej dekady XXI w. i Agencja przez kilkanaście lat wypłacała płatności. W okresie powstawania tych gospodarstw, co miało miejsce w latach 2008-2010, nikt nie słyszał jeszcze o sztucznych warunkach. Sam mechanizm degresywności w zakresie JPO wszedł w życie dopiero w 2013 r. Rzekoma korzyść uzyskana w tamtym okresie na gruncie wszystkich płatności na skutek odrębnego wnioskowania przez członków rodziny Pana Ziemby wyniosła niewiele ponad 10 tys. zł., przy ogólnej kwocie płatności przekraczającej 300 tys. zł. Od tej rzekomej korzyści należy odjąć jeszcze koszty sporządzania planów rolnośrodowiskowych, wynagrodzeń dla doradców za sporządzenie wniosków płatnościowych i inne koszty funkcjonowania więcej niż jednego gospodarstwa. Radca prawny Tomasz Nowakowski przekonywał Sąd, że żaden rozsądnie działający rolnik nie ryzykowałby płatności w kwocie przeszło 300 tys. zł. po to, aby w nieuczciwy sposób uzyskać 10 tys. zł., które i tak należy pomniejszyć o inne jeszcze koszty. To z kolei wskazuje – jak przekonywał Mec. Nowakowski – że nie można racjonalnie stawiać Panu Ziembie zarzutu sztucznego podziału jego gospodarstwa w celu uzyskiwania nieuczciwych korzyści.
Na sali rozpraw zgromadzona publiczność, składająca się z przedstawicieli rolników dotkniętych restrykcyjnymi działaniami ARiMR, nie kryła zaskoczenia, gdy pełnomocnik Agencji wskazał, że dla Agencji nie ma znaczenia to w jakim okresie i w jakich okolicznościach doszło do podziału gospodarstwa Pana Ziemby. Na szczęście wątpliwości w tym zakresie powziął Sąd, który zobowiązał Agencję do złożenia dodatkowych wyjaśnień i dokumentów w sprawie, w tym szczególnie ważnych dokumentów związanych z weryfikacją sztucznych warunków w latach wcześniejszych, a więc tych w których płatności były członkom rodziny Pana Artura Ziemby wypłacane.
- W 2021 r. ARiMR odmówiła mi i moim członkom rodziny prowadzącym niezależne gospodarstwa rolne, wszelkich płatności. Jako powód podała rzekome stwierdzenie sztucznych warunków, a podstawą tego był rzekomy podział gospodarstwa na mniejsze. To nie miało miejsca, gdyż każde z tych gospodarstw wzrastało organicznie przez okres kilkunastu lat. Spowodowało to konieczność prowadzenia kilkudziesięciu spraw - podkreślał Artur Ziemba po rozprawie. Dodał, że ARiMR zgłosiła ten fakt do prokuratury i na policję, rodzina została przesłuchana, a sprawa została umorzona. Nie dopatrzono się przestępstwa. Mimo to ARiMR odmówiła rolnikowi i jego rodzinie dopłat również w kolejnych latach, aż do tego roku.
- Agencja nie potrafi podać ani jednego dowodu i argumentu na stworzenie sztucznych warunków i twierdzi, że to my powinniśmy udowadniać, że nie stworzyliśmy sztucznych warunków. To tak jakbyśmy mieli udowodnić, że nie jesteśmy też kosmitami. To jest pierwsza rozprawa, po której mam nadzieję, że Sąd właściwie zastanowi się, o co chodzi w tej sprawie, bo do tej pory nie miało to miejsca - dodał Artur Ziemba.
Gra toczy się o tysiące rolników
Ta sprawa jest bardzo ważna, ponieważ dzięki niej przepisy w Polsce mogą się znacząco zmienić, a rolnik, który nie stworzył sztucznych warunków w gospodarstwie wyjdzie z Sądu z podniesioną głową, a jeśli je stworzył i zostanie mu to udowodnione, ARiMR odbierze tylko tą kwotę, o którą chciał zwiększyć pulę dopłat poprzez sztuczny podział.
- Moja przygoda ze sztucznymi warunkami rozpoczęła się w 2020 r. Agencja poinformowała mnie, że wszczęła postępowanie wyjaśniające w sprawie stworzenia sztucznych warunków. Żona prowadziła swoje gospodarstwo, które założyła w 2017 r., ja swoje, założyłem wcześniej. Przez 2018 i 2019 r. nie było żadnych problemów. Żaden hektar nie został z mojego gospodarstwa przetransferowany do gospodarstwa żony. To nie dotyczy jednego roku, w naszym przypadku Agencja stwierdziła, że podział nastąpił w 2015 r. i zażądała dopłat za 5 lat wstecz. Jeszcze przed wydaniem wyroku, już wydała decyzję o zwrocie tych pieniędzy w ciągu 14 dni. Musieliśmy się odwoływać od tych decyzji, żeby się nie uprawomocniły - opowiada Paweł Jaszcz, rolnik z woj. warmińsko-mazurskiego, który wygrał podobną sprawę i wspiera kolegę podczas jego procesów. Niestety niektóre decyzje się uprawomocniły i komornik wszedł na konta rodziny.