Produkcja drobiu przypomina grę w totka. Przed kilku laty często zdarzało się, że niektóre rzuty, czyli wstawienia piskląt na fermę przynosiły straty. Dwa lata temu sytuacja była na tyle dobra, że wstawianie piskląt do kurników i sprzedaż brojlerów szły pełną parą. Niestety przyszła pandemia, a potem decyzje o zakazie uboju rytualnego. I nastąpił spadek cen, co przy wzroście cen pasz oraz opału i energii elektrycznej spowodowało, że hodowcom zaczęło zaglądać w oczy widmo bankructwa. Niektórzy hodowcy zaczęli jednak inwestować, mimo to ten rok nie zapowiada się lepiej.
Co prawda ceny są nieco lepsze niż w ostatnich miesiącach, jednak ich wzrost niestety nie jest proporcjonalny do wysokich kosztów. Największy udział w chowie drobiu stanowią koszty pasz, a te nadal są bardzo drogie.
Jak opłacalność produkcji drobiu oceniają hodowcy?
Rafał Gawlica rolnik z Brożca
Paweł Podstawka prezes zarządu Drobiarstwo Sp. z o. o. szef Funduszu Promocji mięsa Drobiowego
Tekst i zdjęcia: dr Mariusz Drożdż