Branża nie jest gotowa na zwiększone standardy
Paweł Nowak, dyrektor zarządzający Goodvalley Polska, mówił podczas IX Forum Rolników i Agrobiznesu w Poznaniu, jak firma, która utrzymuje 21 tys. loch, radzi sobie z wyzwaniami dotyczącymi afrykańskiego pomoru świń i rosnącymi wymogami dobrostanu zwierząt.
Zobacz także: Umowa Mercosur: zagrożenie czy szansa dla producentów świń?
Jego zdaniem, branża nie jest przygotowana do wprowadzenia zwiększonych standardów związanych z utrzymaniem trzody chlewnej i skutków, jakie mogą spowodować. Tym bardziej, że wybór konsumentów pada z reguły na to, co tańsze.
– Dzisiaj wręcz trudno oszacować wszystkie koszty związane ze zwiększonym dobrostanem, ponieważ są to duże inwestycje w infrastrukturę. Wielu rolników postawiło czy zmodernizowało budynki w ostatnich latach, więc jeszcze nawet nie zdążyły się one zamortyzować. Producenci nie są gotowi na kolejne modernizacje, ale zwłaszcza rynek i konsumenci nie są gotowi zapłacić więcej za takie produkty, jeśli im dokładnie nie wyjaśnimy przyczyn zwiększonych cen – mówił Paweł Nowak.
Jednocześnie zwracał uwagę, że nowe standardy dobrostanu wymuszą na rolnikach nauczenie się na nowo pracy w wymagających warunkach. W firmie Goodvalley, która już 10 lat temu w jednej z ferm zastosowała otwarte kojce porodowe z grupowym utrzymaniem loch, dopiero od niedawna udaje się uzyskiwać wyniki, które są bardzo dobre w porównaniu z innymi fermami, w których lochy w porodówkach są w jarzmach.
– Dziś możemy powiedzieć, że już osiągamy bardzo dobre efekty, ale zajęło nam to wiele lat. Przede wszystkim zmiana podejścia do pracy, szkolenia pracowników, aby nauczyli się postępowania ze zwierzętami tak, aby nie było większej liczby przygnieceń wśród prosiąt czy gorszych wskaźników pokryć u loch. Koszty pracy na tej fermie są w związku z tym dużo większe – tłumaczył Paweł Nowak.
Dominika Stancelewska