Europejski rynek trzody, po rosyjskim ataku
Bartłomiej Czekała, redaktor naczelny top agrar Polska: Miło jest nam gościć Pana tu na Forum w Poznaniu. Chciałbym zapytać o główny problem na którym skupia się wasza praca: Jak pańskim zdaniem wygląda aktualnie europejski rynek świń, po tym, jak Rosja zaatakowała Ukrainę?
Dr Johann Schlederer, dyrektor zarządzający Austriacką Giełdą Trzodową: To czas kryzysu, również w naszej branży. Po pierwsze, ze względu na bardzo wysokie ceny pasz, za którymi podążają wysokie ceny świń i prosiąt. To dobry czas dla producentów ale niezwykle trudny dla przetwórców i supermarketów, bo w czasach wysokiej inflacji ludzie nie kupują wieprzowiny w takim stopniu, jak wcześniej. Dlatego widzę krytyczną sytuację dla rzeźni i przetwórstwa z jednej strony, ze względu na wysoką inflację i redukcję spożycia mięsa, a z drugiej krytyczną sytuację rzeźni ze względu na obniżoną produkcję świń – patrząc na sytuację w Niemczech, gdzie produkcja obniżyła się o 1/3 w ciągu ostatnich 5 lat. Dlatego trzeba zamknąć mniej-więcej 1/3 rzeźni. Patrząc na inne kraje europejskie można zauważyć podobny trend. Dlatego powiedziałbym, że jesteśmy obecnie na froncie z wieloma przeciwnościami, ale musimy to zaakceptować patrząc w przyszłość. Z mojej perspektywy powinniśmy zmienić niektóre rozwiązania i gospodarstwa na bardziej zrównoważone i iść w kierunku dobrostanu zwierząt, bo w całej Europie mamy krytyków wśród konsumentów. Nie wszyscy konsumenci tacy są, większość z nich kupuje tanie mięso i są z tego zadowoleni, ale mamy też konsumentów, którzy chcą, żeby zwierzęta hodowlane miały dobre życie, tak długo jak żyją. Wiedzą, że musimy zabić świnie, bydło i tak dalej, żeby otrzymać żywność. I dla tych grup społecznych powinniśmy mieć przygotowaną dobrą ofertę, i to, jak sądzę, będzie dobre dla naszej branży - presja polityczna na branże zmniejszy się, jeśli będziemy mieli ofertę dla najbardziej krytycznej grupy.
Zobacz także: Ceny tuczników: stawki w Polsce i w Niemczech zamurowało. Ile płacą ubojnie?
Jak będą kształtować się ceny w skupach?
B.C.: Polscy rolnicy byli bardzo zadowoleni z sytuacji w ubiegłym roku, ponieważ ceny były wyższe i nawet rolnicy, którzy zrezygnowali z produkcji myśleli o tym, żeby do niej wrócić. Czy uważa Pan, że perspektywy rynkowe i ceny pozostaną na tym poziomie dłużej, czy to tylko element turbulencji rynkowych i ceny pójdą w dół w kolejnych miesiącach? Co pan o tym myśli?
J.S.: Jestem pewny, że nie możemy mieć każdego roku wysokich cen, to nie jest możliwe. To był efekt kryzysu i tak dalej, jak już mówiłem. Moim zdaniem w kolejnych latach będziemy mieli ceny w przedziale między rekordowymi z tego roku i średnią z ostatnich 5 lat. Jeśli weźmiemy pod uwagę te dwie linie, to między nimi mamy ten przedział dla przyszłych cen.
Rozpoczęcie produkcji świń jest 10 razy trudniejsze niż sam produkcja
B.C.: Wracając do naszego rynku. Czy sądzi pan, że w Polsce możemy wrócić do poziomu produkcji, jaki mieliśmy w ostatnich 10 latach, czy jednak afrykański pomór świń wyrządził tak dużą szkodę, że jest niemożliwym powrót do poziomu produkcji, jaki mieliśmy wcześniej?
JS: Myślę, że powrót nie jest możliwy, dlatego, że jak każdy, kto wie cokolwiek o naszej branży, ma świadomość, że rozpoczęcie produkcji świń jest 10 razy trudniejsze niż sam produkcja. Myślę, że to będzie wielkie, wielkie, wielkie wyzwanie, żeby uwolnić się od afrykańskiego pomoru świń – to prawie niemożliwe – chyba że będziemy mieli szczepionki, żeby pozbyć się pomoru. To bardzo zła sytuacja dla hodowców. Mogę powiedzieć z punktu widzenia austriackich producentów, którzy boją się wybuchu pomoru świń pewnego dnia. Gdy ich o to pytam, mówią, że jeśli pojawi się afrykański pomór świń, zrezygnują z produkcji. To jest jeden punkt. Drugim są wymagania rządowe – ze strony Brukseli i krajowe. W kolejnych latach rolnicy będą musieli mieć nowe kojce porodowe, zabronione będą jarzmowe kojce porodowe i tylko 4 metry kwadratowe na lochę. To temat podlegający pod „End of the Cage Age”. Dlatego hodowcy loch mówią: jeśli muszę inwestować w tym kierunku tak dużo pieniędzy, a następne pokolenie, syn lub córka, nie będą chcieli inwestować dalej bo nie będą pewni, że ta inwestycja się zwróci, to jeśli mam wprowadzić takie zmiany, zrezygnuję z produkcji. Jest też dyskusja o długich ogonach i o tym, że nie powinno się ich skracać, bezbolesna kastracja – i wszystkie te problemy tworzą bardzo wysokie bariery dla hodowców trzody. Dlatego myślę, że najlepszą rzeczą, jaką możemy zrobić, jest ustabilizować produkcję na niższym poziomie, niż mieliśmy w przeszłości.
B.C.: I zadbać o dobrostan zwierząt.
J.S.: Tak, dokładnie.
B.C.: Dziękuję bardzo za ten krótki wywiad.