StoryEditor

Michael Horsch: "Cena ziemi będzie rosła. Jest gdzieś milion hektarów pod nowe uprawy?"

Michael Horsch, znany niemiecki producent maszyn rolniczych, ale też rolnik, podczas swojego wystąpienia na Forum Rolników i Agrobiznesu podzielił się swoimi przemyśleniami na temat sytuacji w rolnictwie i wyzwań, jakie czekają branżę. Wskazał na uwarunkowania geopolityczne rolnictwa, wzrastający popyt na żywność i powiększanie areału jako warunek przetrwania gospodarstwa.

22.12.2024., 13:00h

Polityka, rolnictwo i zmieniające się realia

- Jestem Niemcem, choć czasem wstydzę się decyzji, jakie podejmują nasi politycy. Ale wierzę, że gdy sytuacja staje się trudna, Niemcy potrafią się zmobilizować i działać – powiedział na wstępie.

Horsch przyznał, że przez ostatnie 20 lat polityka rolna w Europie była zdominowana przez niemieckie organizacje, które koncentrowały się na redukcji emisji i ograniczaniu stosowania nawozów. Jednak ostatnio zaczęły zachodzić zmiany.

- Federalny minister rolnictwa rolnictwa, Cem Özdemir powiedział, że Zieloni nie zagłosują za zakazem stosowania glifosatu. Już kilka dni później w Parlamencie Europejskim przegłosowano przedłużenie stosowania glifosatu na kolejne 10 lat. Pomyślałem wtedy: "Co się dzieje w tym kraju? Jak to możliwe, że ci, którzy tak bardzo utrudniali życie rolnikom, nagle zmieniają zdanie i milczą?".

Protest rolników jako głos zmian

Horsch wskazał, że wpływ na to miały apolityczne strajki rolników w Europie. Rolnicy stali się reprezentantami społeczeństwa, które sprzeciwia się nadmiernym regulacjom i dzięki temu zostali wysłuchani.

- Nagle politycy zaczęli słuchać tego, co mówią rolnicy, a ich głos – dotąd marginalizowany i niemal niesłyszalny – stał się wyraźnym sygnałem, że coś fundamentalnego się zmienia. Rolnicy pokazali, że nawet niewielka grupa społeczna może stać się głosem, który naprawdę robi różnicę.

Sytuacja ekonomiczna rolników i spekulacje na giełdzie

Horsch ocenił sytuację ekonomiczną rolników w świetle globalnej produkcji i handlu żywnością. Wyjaśnił, że na ceny zbóż mają wpływ spekulanci giełdowi.

- Między nami, rolnikami, powiedzmy szczerze – sytuacja wcale nie jest aż tak zła. Gdy spojrzymy na globalną uprawę zbóż, zauważymy, że tempo wzrostu produkcji wyraźnie zwalnia. Obecnie produkujemy na podobnym poziomie, a mimo to ceny wzrastają.  

- W sierpniu 2023 r. Ukrainie udało się w ciągu 6 miesięcy sprzedać zbiory z dwóch sezonów na rynkach światowych. Teoretycznie powinniśmy mieć wtedy niskie ceny, prawda? Ale nie – niskich cen nie było. W maju ceny skoczyły na chwilę do 282 euro za tonę. To trwało zaledwie dwa tygodnie.  Dlaczego tak się stało? Ukraina opróżniła magazyny i nagle nie miała już co eksportować - wyjaśniał Horsch. - To samo robią Ruscy. Oni też potrzebują pieniędzy, więc wywożą wszystko, co się da. Normalnie przy takim scenariuszu ceny powinny być niskie, ale ich nie ma. Dlaczego? Bo w pewnym momencie zarówno Ukraina, jak i Rosja będą wyprzedane – i ten moment nadejdzie już w styczniu albo lutym.   

Również Amerykanie nie sprzedają kukurydzy, ponieważ czekają na ten właśnie wzrost cen na rynkach światowych. 

Na świecie nie ma już więcej ziemi uprawnej

Zasadniczym problemem świata jest teraz dostępność gruntów ornych. 3 miliardy hektarów to użytki zielone, które pasą bydło; 700 milionów to obszary intensywnej uprawy warzyw i owoców, które są raczej uzupełnieniem diety; kluczowe dla wyżywienia ludności Ziemi staje się 1 miliard hektarów przeznaczonych na uprawę zbóż: kukurydzy, pszenicy, soi, ryżu.

- Wszyscy zapominają, że aż 70% kalorii spożywanych na świecie pochodzi właśnie z upraw zbóż. A co to oznacza? To, że te 1 miliard hektarów użytków rolnych przeznaczonych na produkcję zbóż to nasz "chleb powszedni" - mówił Horsch.

- Czy ktoś z Was ma gdzieś na boku 1 milion hektarów, które można by przeznaczyć na nowe uprawy? Oczywiście, że nie. Nikt na świecie nie ma takich rezerw – nie ma już wolnych, produktywnych terenów, które można by włączyć do intensywnej produkcji rolniczej - podkreślał.

Koniec epoki wysokotowarowego rolnictwa

Zdaniem prelegenta maksymalizacja plonów nie jest już kryterium opłacalności produkcji rolniczej: aby zapewnić stabilność wobec zmieniających się warunków klimatycznych i ekstremalnych zjawisk pogodowych kluczowa jest odporność na choroby.

- Każdy dostępny hektar ziemi, każdy metr kwadratowy ziemi na świecie jest już uprawiany tak intensywnie, że praktycznie nie da się wycisnąć z niego więcej. Lepsza technika czy nowocześniejsze maszyny mogą co najwyżej wprowadzić niewielkie ulepszenia, ale nie podwoją zbiorów. Gleba ma swoje ograniczenia, a my osiągnęliśmy już granice jej wydajności - mówił Horsch.

Głodni ludzie w Afryce i "zielone" ugorowanie gruntów w Europie

Michael Horsch zwrócił uwagę, że wg szacunków demografów za 30 lat na Ziemi będzie żyło 10 mld ludzi. Kontynentem o największym przyroście ludności będzie Afryka, i to tam będzie najwięcej konsumentów.

- 80% ludzi w Afryce spożywa około 2000 kalorii dziennie. Jeśli porównają nasz styl życia z własnym – szybko dostrzegą, że przy 2 tys. kalorii dziennie nie można uzyskać takiego standardu jaki mamy my. Tymczasem my redukujemy powierzchnię upraw w Europie, zmniejszamy produkcję na najlepszych glebach na świecie. Jak bardzo trzeba być nieodpowiedzialnym politycznie, żeby ograniczać produkcję tam, gdzie można uzyskać najlepsze efekty, i przesuwać ją w miejsca, gdzie produkcja rolna jest znacznie mniej efektywna? Czy politycy naprawdę tego nie rozumieją? Wręcz przeciwnie – oni doskonale wiedzą, co robią. Ich decyzje prowadzą do tego, że Afrykańczycy, którzy nie mogą zapewnić sobie żywności na miejscu, przychodzą teraz do Europy. A jeśli Niemcy nie są w stanie przyjąć tak dużej liczby migrantów, to przesyłają ich dalej – na przykład do Polski - mówił Horsch.

Coraz droższa ziemia rolna

Horsch powiedział, że obserwuje nieustanny wzrost cen gruntów rolnych na całym świecie, również cen dzierżaw, co wpływa na zmniejszenie dochodowości gospodarstw. Tymczasem posiadanie dużych ilości ziemi staje się warunkiem przetrwania.

- Wcześniej miałem koszty ogólne na poziomie 1000 euro za hektar, z tego tylko 100 euro (czyli 10%) stanowiła dzierżawa. Dziś płacę za dzierżawę 500 euro za hektar - to już nie 10% moich kosztów, ale aż 40%. To samo dzieje się na całym świecie – wszędzie rolnicy odczuwają rosnące koszty dzierżawy.

- Sprawa jest prosta: albo posiadasz ziemię, albo nie. Albo uczestniczysz w tej grze, albo pozostajesz poza nią. Jeśli masz ziemię, starasz się ją utrzymać, a jeśli nie masz, próbujesz ją zdobyć – nawet kosztem roku, w którym nic nie zarobisz. Wszystko po to, aby w momencie, gdy ceny znowu pójdą w górę, móc na tym skorzystać - mówił Horsch.

Koniec regulacji, więcej swobody

Jednym z kluczowych przesłań wystąpienia był apel o większą swobodę dla rolników.

- Musimy ograniczyć nawożenie, ale nie potrzeba do tego sztywnych ustaw. Dajcie nam ramy brzegowe, a resztę zostawcie w naszych rękach. Rolnicy wiedzą, co robić – potrzebujemy tylko przestrzeni do działania – podsumował Horsch.

Albert Katana
Autor Artykułu:Albert Katana
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
22. grudzień 2024 13:02