– Zainteresowanie żywieniem krów „bez GMO” oprócz zamieszania, wielu wątpliwości i poniesienia wielu kosztów (badanie pasz, certyfikaty, dokumentacja, itp.), miało i ma również niewątpliwe korzyści – podkreśla prof. Zygmunt M. Kowalski z UR w Krakowie.
Jak wymienia, po pierwsze, w poszukiwaniu alternatywy dla poekstrakcyjnej śruty sojowej (praktycznie jedynej paszy pochodzącej z roślin genetycznie modyfikowanych) stosowanej w dawkach dla krów mlecznych, wzrosło zainteresowanie hodowców krów mlecznych problematyką ich żywienia. Częściej niż w przeszłości hodowcy interesują się podatnością białka ogólnego pasz na rozkład w żwaczu czy strawnością jelitową białka by-pass. To większe zainteresowanie żywieniem daje z pewnością wymierne korzyści ekonomiczne.
Kolejna kwestia, którą wylicza ekspert z Krakowa, to fakt, że znaczna część hodowców, a także ich doradcy żywieniowi uwierzyła, że można żywić krowy bez poekstrakcyjnej śruty sojowej, a jej brak w dawce pokarmowej nie spowoduje zmniejszenia wydajności mleka i pogorszenia zdrowia i rozrodu krów.
Po trzecie wróciły do łask pasze rzepakowe, pochodzące z przetwórstwa n...
Jesteś w strefie Premium
StoryEditor
Jak w praktyce stosować pasze rzepakowe?
Czy wysoka wydajność krów może iść w parze z zastosowaniem w dawce pokarmowej zwierząt makuchu rzepakowego? Przekonaj się sam.