Dla tych ostatnich najbardziej kontrowersyjna jest ocena zanieczyszczeń. Rolników zastanawia, jak to jest, że w burakach stwierdza się niejednokrotnie ponad 10% zanieczyszczeń, kiedy ładowane są one na przyczepy praktycznie z obtłuczoną skórką, bez śladów bocznych korzonków, jedynie lekko pobrudzone ziemią, a ponadto kilka ton ziemi wraca na pole jako wagowa tara?
Sprawa z jęczmieniem browarnym miała miejsce kilka lat temu. Plony były obfite i słodownie zostały zarzucone surowcem. Jednak po roku sytuacja się odwróciła. Nauczone poprzednim rokiem już przed żniwami słodownie zarzekały się, że będą kontrolować białko i porastanie oraz rygorystycznie odrzucać "wadliwy" surowiec. Okazało się że w żniwa przyszły opady i praktycznie wszystkie plantacje kontraktowe miały słabą jakość. Słodownie aby w ogóle zgromadzić surowiec, brały "wszystko jak leci". Czyli znowu zadziałała niewidzialna ręka rynku i zasada podaży i popytu.
Z żytem największe problemy są przy ocenie porastania i zanieczyszczeń sklerocjami sporyszu. Niestety – prawdopodobnie wszystkie oceny jakości odbiorców są robione w ich laboratoriach i na podstawie próbek pobranych przez pracowników skupowych. Czy jednak zawsze tak jest? O to chcemy zapytać naszych Czytelników. Prosimy przysyłać komentarze, jak Państwo widza ten problem, przykłady z własnego doświadczenia i próby dochodzenia roszczeń na maila: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..
Zapytaliśmy też drogą mailową jedenastu największych odbiorców zboża i rzepaku w Polsce, a wśród nich także przedsiębiorstwa w których realizowany był reportaż, o obowiązujące w ich zakładach procedury. Były to w kolejności alfabetycznej:
- ADM,
- Agrolok,
- Cargill,
- Chemirol,
- Dalgety,
- Elewarr,
- Glencore,
- Osadkowski Raiffeisen,
- Polskie Młyny,
- Scandagra (dawniej HaGe Polska),
- WiPasz.
Zadane pytania dotyczyły takich kwestii jak m.in.: istnienia procedur pobierania prób i badania ziarna; metod badania na poszczególne parametry; czy istnieje zasada pobierania za każdym razem wtórnika próby w celach odwoławczych i weryfikacyjnych i jak ona wygląda; czy ewentualne badanie odwoławcze na podstawie wtórnika jest brane pod uwagę przy wycenie surowca. Niestety większość spośród zapytanych przedsiębiorstw nie odpowiedziała na nasze pytanie w ogóle. Czy w takim razie nie chcą traktować nas jako partnerów, podobnie jak rolników? Na to pytanie mogą sobie Państwo odpowiedzieć sami. Odpowiedzi udzieliły nam tylko dwie firmy (żadna z nich nie była źródłem problemów prezentowanych w reportażu): Cargill i Elewarr.
Na najważniejsze dla treści reportażu pytania o wtórniki prób przedstawiciel firmy Cargill zapewnił, że zawsze pobiera się takie duplikaty. Natomiast na pytanie: czy dodatkowa próba jest ona plombowana, kodowana i przekazywana sprzedającemu ziarno? stwierdzono że: "Jest taka możliwość, aczkolwiek dostawcy z niej nie korzystają". W końcu na pytanie: Czy jeśli dodatkowa próba została poddana analizie w innym laboratorium posiadającym akredytację, to wynik ten jest uwzględniany do wyceny zboża napisano: "Jeśli wykonujemy badanie próby pobranej przez niezależnego próbobiorcę, to raczej w celu oceny czy partia nadaje do przyjęcia (bardzo rzadko ceny), ale w skali całego kraju, zdarza się to może kilka razy do roku, w skali całego kraju".
Krajowy odbiorca zboża Elewarr pisze do nas, że liczba wtórników jest określona w umowie zakupu lub sprzedaży zboża. Zazwyczaj są to trzy próby pierwsza – ma prawo pobrać kontrahent, druga – zostaje w Elewarr Sp. z o.o. w celach analizy rozjemczej w laboratoriach akredytowanych przez PCA, trzecia badana przez Elewarr. Próby pobierane są przez zaprzysiężonego próbobiorcę (nr uprawnień) plombowane i kodowane. Wyniki laboratorium akredytowanego są ostateczne i powodują konsekwencje w wycenie zboża, bądź naruszenie warunków umowy.
tcz