Bez wydajnych, nowoczesnych maszyn trudno sobie wyobrazić prowadzenie gospodarstwa. Z jednej strony komfort pracy, z drugiej sprawne wykonanie prac polowych czy obsługa zwierząt – to wszystko przemawia za kupnem nowych maszyn czy urządzeń. Ale uwaga! Nie wszystko złoto, co się świeci. Przekonali się o tym zwłaszcza ci rolnicy, którzy w inwestycjach przeszarżowali. Fajnie jest mieć mocny, wypasiony traktor, wydajny agregat uprawowy, ale kiedy przychodzi czas obsługi pogwarancyjnej i pierwsze naprawy, okazuje się, że serwisowanie sprzętu jest drogie.
W wielu gospodarstwach kupiono z unijnym wsparciem maszyny „na wyrost” do posiadanej powierzchni. Nawet jeśli udało się je sfinansować i obsłużyć raty, to jeszcze nie znaczy, że był to rozsądny zakup. Co z tego, że szybko się zrobi robotę na polu, jeśli sprzęt jest mało wykorzystany i czy stoi, czy pracuje i tak swoje kosztuje.
Dlatego też niezależnie od tego, czy inwestujecie Państwo z własnych środków, czy w ramach unijnych programów, trzeba zachować umiar i zdrowy rozsądek. Bo najważniejsze w tych rozważaniach, by dobrze wykonać pracę w gospodarstwie, po możliwie najniższych kosztach (oczywiście w akceptowalnych warunkach komfortu pracy). I taka zasada powinna przyświecać przy zakupie sprzętu.
Wspomniana ekspertyza opierała się na słusznym założeniu, że „inwestować w maszyny należy tak dużo, jak to jest niezbędne z uwagi na wymagania agrotechniki roślin i organizacji produkcji, a równocześnie tak mało, aby koszty związane z utrzymaniem posiadanego sprzętu rolniczego, w tym wynikające ze spłaty kredytów i odsetek, nie obciążały nadmiernie gospodarstwa i nie podważały ekonomicznej sensowności prowadzonej działalności”. Jednak ograniczało się to jedynie do tabel z przelicznikami wielkości poszczególnych rodzajów maszyn, jakie Agencja może „przyznać” dla gospodarstwa o określonej powierzchni. beb, gi