StoryEditor

Albo kochasz, albo bijesz

Rodzice mówią: klaps jest okej. Ja mówię: O nie, nie. Klaps nie jest okej. On mógł ci się przydarzyć, ale zawsze powinieneś mieć poczucie, że źle zrobiłeś. Krzyknęłaś na dziecko? Rozumiem, ale pracuj nad sobą, by to się nie powtórzyło, bo to rzutuje na całe życie tego małego człowieka.
01.12.2015., 10:12h

Aleksandra Galus: Stosowanie przemocy wobec dzieci jest zjawiskiem powszechnym, obserwowanym w rodzinach o różnym statusie społecznym i materialnym. Badania pokazują, że nadal 2/3 Polaków akceptuje klapsy, a ¼ uważa, że bicie jest skutecznym środkiem wychowawczym. Nieco większa tolerancja dla bicia charakteryzuje mieszkańców wsi i małych miasteczek. Dlaczego tacy jesteśmy?

Dorota Zawadzka: Zacznijmy od tego, że przemoc wobec dzieci jest demokratyczna. Stosują ją ludzie nisko i wysoko wykształceni – lekarze, prawnicy, psycholodzy, rolnicy itd. Kiedyś uważało się, że bije patologia. Nie ma czegoś takiego. Dzieje się to i w miastach, i na wioskach, gdzie autobus nie dojeżdża. Rzeczywiście jednak ta różnica na niekorzyść wsi jest, choć ona nie jest duża. To wynika najprawdopodobniej z kilku rzeczy. Po pierwsze, to jest kwestia tradycji. My często powtarzamy „tak zawsze było”, „mnie bili i wyrosłem na porządnego człowieka”. Na wsiach ta tradycja jest dużo silniejsza. Po drugie, mimo iż nie zabrzmi to dobrze, istnieje pewne wzmocnienie przez kościół katolicki. Wielu ludzi powołuje się też na Pismo Święte. Wprawdzie Kościół, mówi że to nieprawda, ale też oficjalnie nie deklaruje, że dzieci bić nie wolno. W ostatnim czasie papież Franciszek powiedział, że dzieci nie wolno policzkować i tylko tyle. Kolejna rzecz, to to że na wsiach częściej widujemy rodziny wielopokoleniowe. Babcia, dziadek – dodatkowo wzmacniają ten przekaz tradycyjny. W miastach młodzi są oderwani od starszego pokolenia, wolą żyć samodzielnie i nowocześnie. A nowoczesny rodzic nie stosuje przemocy, ponieważ ma inne narzędzia wychowawcze. Bijemy dzieci również dlatego, że brakuje nam wiedzy. Nie wiemy, co zrobić zamiast tego. I żeby było jasne – dzieci bić nie wolno! Zakazuje tego polskie prawo.

AG: Ale paradoksalnie zmiany w ustawie o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, przyczyniły się do tego, że przyzwolenie na klapsy jest jeszcze większe.

DZ: To nie tak. W ustawie jest zapis, że kary cielesne są zabronione. A wielu rodziców uważa, że klaps nie jest karą cielesną, że jest tylko takim postawieniem do pionu, takim szturchańcem. Nie traktują tego jako karę. Uważają, że nie leją przecież dzieci. A ja zawsze się pytam tych rodziców – to w takim razie, co to jest za czynność? No i tu zaczyna się istny taniec na linie cyrkowej, rodzice krążą mówiąc, że to jest tylko takie pacnięcie. Dopiero po pewnym czasie pada odpowiedź „no uderzam”. A zatem bijesz. Rodzic szybko odpowiada, że robi to tylko raz i lekko. Niestety nie istnieje coś takiego jak klapsomierz. Każdy z nas daje klapsa z inną siłą - z inną siłą daje klapsa rodzic bardzo zdenerwowany, z inną kobietą, z inną mężczyzna. Jeszcze inną siłę będzie miał klaps wymierzony przez osobę pijaną. Inaczej tego klapsa odbiera 2,3,4-latek a inaczej 12-latek. Wielkość naszej ręki na pupie dziecka kilkunastomiesięcznego ma inną powierzchnię, co na pupie 10-latka. Badania pokazują, że przestajemy dawać klapsy dzieciom w wieku około 12 lat. Dlaczego? Ponieważ boimy się, że nam odda. I to jest najsmutniejsze.

AG: A co z przemocą psychiczną?

DZ: Tutaj mamy pewien problem, ponieważ, gdy powstawał projekt nowelizacji wspomnianej ustawy, zespół psychologów walczył o to, by w projekcie istniał zakaz stosowania przemocy fizycznej i psychicznej, okazało się jednak, że nie potrafimy wytłumaczyć ówczesnym posłom i senatorom czym jest przemoc psychiczna? Jakie są jej granice? Definicji przemocy psychicznej jest bardzo wiele. Dlatego zostało to wykreślone. Psycholodzy mówią, że jest nią ośmieszanie, ubliżanie, dokuczanie, mówienie rzeczy przykrych, mówienie wulgaryzmów w kierunku dziecka. Rodzice wówczas pytali: to co, krzyknąć już nie będę mógł? No krzyczenie jest przemocą psychiczną. A jeśli do tego krzyku dorzucimy jeszcze różne wyrazy, które nie powinny paść, to już w ogóle robi się źle. Zamiast krzyczeć, należy mówić do dziecka w taki sposób, by ono wiedziało, że jest dobre, ale to co zrobiło jest złe. Czyli nie „jesteś głupi”, ale „głupio zrobiłeś”. A to jest ogromna różnica. Wyobraźmy sobie dorosłego, który idzie do drugiego dorosłego i mówi „ale ty głupia jesteś”. Jak się czuję taka osoba? Fatalnie, myśli, że jest głupia, że do niczego się nie nadaje. Dlatego nie wolno tak mówić do nikogo. Lepiej mówić „jesteś mądra, tylko wpadłaś na głupi pomysł”.

AG: A czy ta przemoc fizyczna nie zmienia formy i nie przechodzi właśnie w przemoc psychiczną?

DZ: To nie do końca tak jest, ponieważ przemoc psychiczna pojawia się już bardzo wcześnie i może istnieć obok fizycznej, a po 12 roku życia nasila się częściowo zastępując bicie. Mnie nie lubią za to, że mówię, że o rodzicach, którzy do swoich ukochanych pociech mówią w taki sposób, że mi ciarki po plecach przechodzą.

AG: Czy to chodzi o konkretne słowa czy ekspresję wypowiedzi?
DZ: O wszystko. Są matki, które są po prostu głośnie i ekspresyjne, ale jest różnica czy krzyczy się do dzieci czy na dzieci. Bo, gdy krzyczymy dziecko nie rozumie, co się dzieje i dlaczego się wściekamy. Tak naprawdę krzyczenie czy bicie to jest problem rodzica, a nie dziecka. Ono nic nie jest winne. Oczywiście, często jest tak, że rodzic jest zmęczony, sfrustrowany, coś mu się złego wydarzyło, brakuje pieniędzy i wiele innych rzeczy, które psują mu humor, wraca do domu i napotyka dziecko, które czegoś chce. A rodzic krzyczy: daj mi spokój, idź się pobaw lub używa wulgaryzmów. Ja rozumiem, że taki rodzic marzy o tym, żeby odpocząć, ale dziecko nadal nie rozumie, co złego zrobiło.

AG: To co wtedy?
DZ: Rola rodzica jest odpowiedzialną rolą. Jeśli nie jest się dojrzałym dorosłym, nie powinno zostawać się rodzicem. Mam na myśli kogoś, kto wie jak sam reaguje w pewnych sytuacjach, jak panuje nad emocjami, jak radzi sobie ze stresem, czyli radzi sobie sam ze sobą. W opisanej sytuacji dziecko jest tylko kropelką, która dołożyła się do problemu. I ważne jest by nie pozwolić, aby to ono spowodowało przelanie się czary goryczy. Trzeba wziąć kilka wdechów i uspokoić się. Ja rozumiem, że jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy, że rodzic może być doprowadzony do takiej sytuacji, że uderzy dziecko lub powie mu coś, czego nigdy by mu nie powiedział, bo chciał się wyładować. Jednak ten błąd powinien popełnić tylko raz. Po wyrzuceniu złych emocji powinna przyjść refleksja – „co ja zrobiłem…” i natychmiast należy przeprosić samych siebie za to, że nie zapanowaliśmy nad sobą, a potem przeprosić dziecko. I nauczyć się, co zrobić byśmy tego więcej nie powtórzyli.

AG: Jak przeprosić dziecko? Tak po prostu?
DZ: Tak po prostu powiedzieć „przepraszam”. Dwulatek pewnie się tylko przytuli i rozpłacze (my też możemy się rozpłakać), natomiast 10-latek może już zapytać: dlaczego mnie uderzyłeś? Wówczas trzeba szczerze odpowiedzieć, że „nie zapanowaliśmy nad sobą, że byliśmy zmęczeni, ale bardzo mocno kochamy i jest nam głupio. Następnym razem jak będziesz widział, że będę krzyczeć przypomnij mi, że obiecałem ci więcej nie krzyczeć”. I to działa. Zdarza się, że w chwili kryzysu, gdy zaraz wybuchniemy dziecko mówi „tato, obiecałeś”. I takie słowa tonują złość. Jednak takich zachowań trzeba się nauczyć, szczególnie jeśli pochodzimy z domu, gdzie krzyk lub bicie było na porządku dziennym.

AG: Jakie są skutki stosowania przemocy?
DZ: Przemoc wobec dziecka zawsze oznacza odebranie mu godności, czyli to, o co rodzic powinien dbać najbardziej - szanować swoje dziecko za to tylko, że jest. Każdy człowiek ma prawo do godności, integralności i nietykalności, dziecko też. Być może maluch tego nie rozumie, ale jeśli będzie rósł w poczuciu braku szacunku, to będzie myślało: jestem nic nie wart, bo wszyscy mnie biją albo na mnie krzyczą, będę nikim. A ponieważ myślenie dzieci charakteryzuje się czymś, co się nazywa egocentryzm (polega to na tym, że ono myśli, że wszyscy widzą i czują tak jak ono), to myśli, że skoro ono samo zasługuje na bicie, złe traktowanie i wyzywanie, to znaczy że wszyscy inni też. Dlatego takie dziecko, idąc do przedszkola lub szkoły zachowuje się w podobny sposób – bije, ubliża, przezywa, krzyczy. Ono nie ma szacunku dla tych małych ludzi, bo po co, skoro do niego też nikt nie ma szacunku. Uczy się stosować przemoc wobec innych, także wobec zwierząt.
Stosowanie przemocy zaburza rozwój w ogóle, ponieważ dziecko myśli, że jest gorsze, że nic nie potrafi. Przemocą jest też porównywanie typu „zobacz twoja kuzynka świetnie sobie radzi a ty?”, ponieważ dziecko rośnie w przekonaniu, że musi je dogonić, ale jednocześnie nigdy mu się to nie uda. Odbiera mu się odwagę życiową i niszczy poczucie własnej wartości.

AG: To rzutuje na przyszłość tego dziecka jako dorosłego człowieka?
DZ: Oczywiście, na całe życie. Musimy mieć świadomość, że to co zbudujemy w dziecku do trzeciego, góra piątego roku życia, będzie kształtowało całe jego życie – jego wybory, jego stosunek do innych ludzi, jego stosunek do siebie samego, jego ścieżkę edukacyjną. Jeżeli będziemy cały czas powtarzać dziecku, że ono nic nie umie i niczym sobie nie radzi, to ono nie będzie miało ambicji uczyć się i cokolwiek robić.
Przemoc utrudnia myślenie, ponieważ wywołuje lęki. Dziecko, które często doświadcza przemocy i lęku jest zablokowane, bo skupia się tylko na tym, żeby ten lęk jakoś przeżyć i zachować się poprawnie (choć nie bardzo wie, w jaki sposób!), żeby znowu nie zostać ukaranym. A zatem nie uczy się nowych zachowań, lecz stara się ograniczać swoje zachowanie, by jak najmniej było je widać. O takich dzieciach mówi się, że są niewidzialne, czyli takie, co siadają gdzieś w kąciku i się bawią, one uczą się nie wchodzić w relację z rodzicem, ponieważ cokolwiek zrobią to i tak będzie źle.
Przemoc niszczy relacje, ponieważ dziecko, które unika rodzica boi się go, nie zwierzy mu się, nie opowie o swoich problemach. Nie ma zaufania, ale jak ma je mieć do rodzica, które zadaje mu ból? no bo albo kocham, albo biję. To nie może iść w parze.

AG: To w jaki sposób karać?


DZ: Wielu rodziców mówi do swoich dzieci „jestem rodzicem, wiem najlepiej, ja będę decydował, bo to ja jestem twoim ojcem”. Problem polega na tym, że dziecko ma prawo podjąć decyzję dotyczącą własnej osoby (nawet dwulatek!). Chodzi o sytuacje takie jak np. czy woli kanapkę tę, czy tę, czy woli jeść z tego talerza czy z tego itp. To nie oznacza, że mamy się podporządkowywać, ale tam gdzie można, należy dawać mu możliwość wyboru. Od kary dużo lepsze jest nagradzanie. Jako ludzie jesteśmy tak skonstruowani, że dla nagrody zrobimy wszystko. Kara nie daje mobilizacji, kara nas wycofuje. Nagradzajmy dzieci, ale nie materialnie! Nagrodą jest uśmiech, albo czas – rzecz której mamy bardzo mało, albo zrobienie czegoś razem. W ogóle słowo „razem” jest dla dziecka magiczne. To robienie czegoś razem według pomysłu dziecka, czyli zabawa z dzieckiem w to, co ono chce. Nagrodą może być wspólne gotowanie, prasowanie, sprzątanie. W miarę dobrą nagrodą jest także po prostu wysłuchanie dziecka i poświęcenie mu w ten sposób czasu. Choć rozmowa z dzieckiem powinna być codziennością.

AG: Co powinien zrobić dorosły, który jest świadkiem przemocy lub słyszy awanturę u sąsiada i płacz lub krzyk dziecka?
DZ: Przede wszystkim musimy spróbować tak na zimno oszacować zagrożenie, bo często reagujemy w emocjach, ale może lepiej jest dać sobie chwilę na przemyślenie sytuacji. Ale nie za długo! Wsłuchać się w to, co słyszymy, przyjrzeć się. Jeśli widzę bezpośrednio, że rodzic bije lub krzyczy, należy podejść i zapytać się, czy mogę jakoś pomóc? Czasami można zapytać np. przepraszam która jest godzina? Bo odwrócenie uwagi tej osoby od tego, co się dzieje, powoduje że wyrywamy ją ze złego. Ale jeśli słyszymy to za płotem i nie mamy takiej możliwości, to możemy zapukać i powiedzieć, że słyszymy krzyki, czy możemy jakoś pomóc? Jeśli słyszymy, że ten krzyk narasta, dziecko mówi: nie bij mnie, nie rób mi tego, zostaw mnie, to w sposób nieatakujący, ale współczujący zapytajmy, czy można jakoś pomóc. Jeśli natomiast nie chcemy tam iść, to na drugi dzień zapytajmy sąsiada niby żartobliwie: „a słyszałem jakieś krzyki. Czy coś się stało?” I zobaczyć jaka będzie reakcja. Jeżeli ta osoba powie: „wiesz mały dostał histerii, siedział i wył”, to w porządku. Ale jeśli odpowie: „to nie twoja sprawa!”, to powinna zapalić się nam lampka alarmowa i następnym razem być może trzeba będzie zapukać i przerwać awanturę, a nie czekać aż coś się stanie.

AG: Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Aleksandra Galus

Aleksandra Galus
Autor Artykułu:Aleksandra Galus

redaktor, specjalista ds. automatyzacji treści

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
22. listopad 2024 15:00