Praca, która stała się pasją
Elżbieta Nowicka urodziła się i wychowała na wsi pod Iławą. Jej rodzice uprawiali kilkunastohektarową rolę końmi. Ich życie było ciężkie, więc nie chcieli takiego dla swoich dzieci, dlatego kładli nacisk na wykształcenie. Jednak po śmierci głowy rodziny pani Elżbieta, choć bardzo chciała zostać weterynarzem, po ukończeniu technikum rolniczego musiała podjąć pracę.– Po maturze poszłam do pracy do hotelu jako recepcjonistka i tam zostałam na kilkanaście lat. Poznałam tajniki hotelarstwa i obserwowałam, jak zmieniają się tendencje w oczekiwaniach gości – opowiada z pasją o swojej pracy pani Elżbieta.
Cenne doświadczenia
Elżbieta całą swoją energię poświęcała pracy.– Szybko awansowałam, aż w końcu zarządzałam hotelami. W tej branży nie ma świąt ani wolnych niedziel. Intensywność, z jaką pracowałam, zaczęła negatywnie wpływać na moje zdrowie. Choć uwielbiałam to co robiłam, musiałam zmienić tryb pracy. To była trudna życiowa lekcja. Odeszłam z hotelu i założyłam firmę, którą prowadziłam przez kilka lat. Zajmowałam się produkcją szwalniczą. Mogłam wykorzystać zdobytą jeszcze w domu rodzinnym od mamy i babci wiedzę o szyciu. Jako nastolatka dostałam własną maszynę i odszywałam pierwsze kreacje. Wyczucie kroju i tkaniny bardzo mi się przydało, a prowadzenie firmy pokazało, że jestem w stanie pracować na własny rachunek – podkreśla pani Elżbieta.
Trudne początki
Elżbieta koniecznie chciała wrócić na wieś. Udało jej się kupić półtorahektarową działkę w miejscowości Dół.– Sołtys sprzedał mi ziemię tylko dlatego, że jego teściowa wychowana na Kresach dowiedziawszy się, że mój ojciec pochodził z Baranowic na Białorusi, uznała mnie za swojaczkę, a przecież repatrianci niechętnie sprzedają grunt, bo raz już wszystko stracili – opowiada o poszukiwaniach właściwego miejsca właścicielka. – Od razu planowałam dom z pokojami na wynajem. Parter miał być dla mnie, a na piętrze pokoje z łazienkami dla gości. W tym czasie prowadziłam jeszcze firmę, a wynajem pokoi miał być rodzajem hobby, powrotem do pasji sprzed lat – opowiada o pensjonacie pani Elżbieta.
– Zakładanie ogrodu było prawdziwą walką. Gliniastą glebę trzeba było wymienić, by cokolwiek urosło. Po kilku latach zmagań ogród w końcu wygląda tak, jak chciałam – opowiada o swojej pasji do ogrodnictwa Elżbieta. – Dwa lata temu zamknęłam zakład i w tej chwili agroturystyka jest moim sposobem na życie i spokojną emeryturę – śmieje się.
Ekologiczne rozwiązania
Pani Elżbieta ceni ekologię. Budynek ogrzewany jest za pomocą głębinowej pompy ciepła, co pozwala wykluczyć emisję dymów. Na ujęciu wody zainstalowano filtry węglowe, dzięki którym pitna woda, którą można podać niemowlęciu bez gotowania jest rozprowadzana bezpośrednio do dystrybutorów rozmieszczonych w domu. Woda do mycia jest z kolei przepuszczana przez filtry z soli, co powoduje, że nie zakamienia urządzeń, w ten sposób utrzymanie czystości jest łatwiejsze przy użyciu mniej agresywnych dla środowiska środków.Bobrowa Chata
W pensjonacie jest 6 pokoi na wynajem. Pobyt dla dwóch osób kosztuje 180 zł za dobę. W prowadzeniu pensjonatu pomagają pani Elżbiecie sąsiedzi, którzy zajmują się sadem, ogrodem, warzywnikiem, kuchnią i zaprawami. Pani Elżbieta od okolicznych gospodarzy kupuje jajka, mleko, gęsi, kaczki i owoce. Wędlina i pasztety własnej roboty czy racuszki z konfiturami to przykłady wyśmienitych dań serwowanych co rano gościom.Obiekt zarejestrowany jest w ewidencji działalności gospodarczej, a pani Elżbieta odprowadza podatek dochodowy od osób fizycznych.
– Kiedy ukończyłam budowę, a pensjonat zyskiwał coraz większą liczbę gości, okazało się, że część jadalna jest zbyt mała. Udało mi się pozyskać dofinansowanie ze środków unijnych na rozbudowę – opowiada o kolejnych działaniach Elżbieta. – Inwestycja się opłaciła. Goście przyjeżdżają przez cały rok. Tak wczasowicze, jak i osoby podróżujące służbowo czują się tu jak w domu, a dla mnie Bobrowa Chata to teraz cały świat - dodaje właścicielka.
Latem Bobrowa Chata przyjmuje wczasowiczów. Przyjeżdżają rodziny z dziećmi oraz osoby starsze, ceniące spokój. Zimą mieszkają tu inżynierowie i serwisanci pracujący tymczasowo w pobliskich zakładach produkcyjnych. Bobrowa Chata ma własny dostęp do jeziora. Można więc popływać łódką lub umówić się na spływ kajakowy. Więcej przeczytasz w listopadowym numerze top agrar polska. ad
Fot. Dobak, Nowicka
Przeczytaj więcej o kobietach i ich pasjach: Opowieść o tym, co Polki zrobiły z tykwą, część I
Zamów prenumeratę