Monika Lasoń była jedną z trzech laureatek w III edycji konkursu "Rolniczki motorem innowacji w gospodarstwach rolnych", organizowanego co 2 lata przez Krajową Radę Izb Rolniczych. To Krajowa Rada zgłosiła kandydaturę pani Moniki do VII edycji konkursu COPA-COGECA. W Brukseli 9 października 2023 roku odbyło się prawdziwe święto kobiet stojących na czele zrównoważonych obszarów wiejskich. Wyniki konkursu ogłosili i nagrody wręczyli Janusz Wojciechowski, komisarz UE ds. rolnictwa i rozwoju obszarów wiejskich oraz Peter Schmidt, przewodniczący Sekcji Rolnictwa, Rozwoju Obszarów Wiejskich i Środowiska w Europejskim Komitecie Ekonomiczno-Społecznym.
Hodowla kóz rasy białej uszlachetnionej i saaneńskiej
Pani Monika wraz z mężem Waldemarem prowadzi 70-hektarowe gospodarstwo, specjalizujące się w hodowli kóz rasy białej uszlachetnionej i saaneńskiej. Razem z młodzieżą stado liczy obecnie 280 osobników. Obok kóz rolnicy hodują również około 50 owiec rasy lacaune. Gospodarstwo GROSER prowadzone jest w zgodzie z ideą rolnictwa integrowanego oraz hodowli ekstensywnej. Połowę areału stanowią łąki – specjalną mieszankę traw gospodarze sprowadzili z Zachodu, resztę – zboża: rzepak, kukurydza, pszenica oraz owies. Zwierzęta żywione są wyłącznie łąkowym sianem i paszą pozyskaną z własnych upraw. – Dbamy o wysoką jakość siana i zbóż, nie stosujemy oprysków ani nawozów sztucznych – mówi pani Monika. – Nasze zwierzęta mają czas na odpoczynek i regenerację, minimum 6 tygodni przed porodami wygaszamy dojenie. Nie karmimy ich paszami mlekopędnymi, mają dać tyle mleka, ile mogą i żyć tak długo, jak mogą. W trosce o najlepszą jakość mleka unikamy też karmienia kiszonkami.
Państwo Lasoniowie przejęli gospodarstwo po rodzicach męża w 2011 roku. Po trzodzie chlewnej zostały puste pomieszczenia. – Za namową mojej mamy – wspomina rolniczka – kupiliśmy stado 30 kóz z okolic Łowicza i tak się zaczęła nasza kozia droga.
Rolnicy początkowo nie myśleli o przetwórstwie – to nie było wtedy modne. Kozy miały być tylko dodatkiem do gospodarstwa. Skompletowali stado do 200 kóz, a mleko oddawali do Turku. Kiedy w 2013 roku Rosja wprowadziła embargo na mleko kozie, mleczarnia odcięła mniejszych dostawców. – Tak zostałam z 300 l mleka w zbiorniku – mówi pani Monika. – Wówczas metodą garnkową zrobiłam pierwszą goudę.
Wiedza i doświadczenie w produkcji serów
W 2015 roku powstały pierwsze projekty serowarni. Ułatwieniem było to, że pani Monika pracowała wcześniej przez rok w dużej przetwórni mleka w Holandii i miała niezbędną wiedzę. Przy gospodarstwie stworzyła minilaboratorium, w którym sama badała mleko. Równocześnie rozpoznawała rynek i robiła próby serów. Gdy ruszyła budowa zakładu, rolniczka wyjeżdżała na szkolenia w Polsce i za granicę: do Holandii, Austrii, Niemiec i Szwajcarii, chłonąc tajniki serowarstwa. – Zachód zdecydowanie otworzył mi oczy – mówi. – Dodatkowo podjęłam też studia na SGGW z zakresu bezpieczeństwa żywności i żywienia człowieka. Wiedza, teoria i praktyka, które zdobywałam przez lata, pomogły mi wystartować we własnym zakładzie, który uruchomiliśmy w 2017 roku.
Państwo Lasoniowie produkują sery z pełnego, nienormalizowanego mleka koziego i owczego, przerabiają też mleko krów jersey od lokalnego rolnika. W zakładzie powstają wszystkie gatunki serów, od świeżych przez pleśniowe, po dojrzewające i długo dojrzewające. – Powracamy do naturalnych sposobów przetwórstwa mleka, dlatego jesteśmy wierni tradycyjnym recepturom – mówi rolniczka – w składzie naszych serów nie ma nic więcej poza mlekiem, podpuszczką, kulturami serowarskimi, solą oraz ekologicznymi ziołami.