Do zmiennych nastrojów na kukurydzianym rynku powinniśmy się chyba już przyzwyczaić. Zwykle, gdy większe zasiewy idą w parze z niezłymi plonami, ceny kukurydzy w żniwa startują z niskiego pułapu, a potem długo nie mogą się odbić. W efekcie często nawet trudno jest pokryć koszty suszenia, nie wspominając już o długotrwałym przechowywaniu.
Nadmierna podaż kukurydzy z Ukrainy, ale nie tylko...
Dodatkowo ostatnio w te dołki nastrojów wmieszała się jeszcze nadmierna podaż kukurydzy z Ukrainy, niezależnie od tego, czy jest ona przedmiotem importu bezpośrednio do naszego kraju, czy też jeździ tylko tranzytem. W zdecydowanie większych ilościach przypływa statkami na południe Europy, głównie do Hiszpanii i Włoch, ale i do Holandii oraz Niemiec, konkurując z naszą kukurydzą o tradycyjne rynki zbytu.
Nie ma co ukrywać, wojna mocno pokrzyżowała szyki naszym producentom, bo jeszcze przed jej wybuchem UE importowała kukurydzy zdecydowanie mniej. Pierwsza połowa sezonu 2021/22, kończąca się niecałe dwa miesiące przed napadem Ros...