W Sejmie w końcu odbyło się przekładane już raz posiedzenie sejmowej komisji rolnictwa na temat strat spowodowanych przez wiosenne przymrozki. Zdaniem rządu pogoda w tym roku była wyjątkowo niesprzyjająca rolnikom. Zaczęło się od wysokich temperatur na przełomie marca i kwietnia, które spowodowały „ruszenie wegetacji”. Potem w drugiej połowie kwietnia nastąpiły duże spadki temperatury. W efekcie w uprawach sadowniczych, ale także w oziminach (szczególnie rzepaku) rolnicy zaczęli ponosić bardzo duże straty.
Żądamy pomocy
Przybyli na posiedzenie sejmowej komisji rolnicy od razu powiedzieli rządowi jakie mają oczekiwania. – Domagamy się uruchomienia środków na pomoc dla rolnictwa, i to jest kwestia przeżycia. Są porobione ogromne inwestycje porobione. Doprowadziliśmy sadownictwo i ogrodnictwo do światowego poziomu, teraz nie można tego zarżnąć. Uproszczenie protokołów klęskowych. W takiej formie nie da się tego oszacować. Nie chodzi o wnioski, ale o protokoły. Miało się upraszczać, a jest coraz gorzej – mówił z goryczą Jan Madej sadownik z powiatu grójeckiego.
Stany gry
Z informacji przekazanych rolnikom przez rząd wynika, że do 4 maja wstępne dane dotyczące wysokości szkód przekazało 7 urzędów wojewódzkich. Zgodnie z tymi danymi szkody spowodowane przymrozkami wiosennymi nastąpiły w 2409 gospodarstwach na powierzchni 8345 ha. Łączna wartość, oszacowanych do tej pory szkód wynosi ponad 4,3 mln. zł. Komisje szacujące straty działają obecnie w 115 gminach. Są zobowiązane do oszacowanie szkód w terminie 2 miesięcy. - Niestety wczoraj i dzisiaj obserwujemy kolejną fale przymrozków, które mogą spowodować kolejne skutki w tych samych i nowych uprawach. Komisję szacujące straty będą to uwzględniać – obiecał wiceminister rolnictwa Jacek Bogucki.
Ostra wymiana zdań
Resort rolnictwa bronił się przed zarzutami o brak ubezpieczenia sporej części tegorocznych upraw zrzucając winę na poprzedników. Jednocześnie zachwalał przeprowadzoną przez siebie reformę systemu finansowych przez państwo polis. - Naszym poprzednikom nieudało się zbudować dobrego systemu. My ten system w zeszłym roku zmieniliśmy, znacząco zwiększyliśmy dotacje, cztery i półkrotnie. Mamy nadzieję, że dzięki tym zmianom ubezpieczenia staną się powszechniejsze– tłumaczył wiceminister Bogucki.
Wiceminister Bogucki nie musiał długo czekać na odpowiedź opozycji. – Powiedział pan minister Bogucki bardzo dużo. Ale nie powiedział ile umów zostało zawartych na konkretne ryzyka. Chce się dowiedzieć kto zawalił, bo Pan minister bardzo ładnie mówił, że poprzednicy zawalili. Użył Pan takiego sformułowania, że pański rząd to poprawił. Tylko, że dwa lata temu, czy pięć lat temu o tej porze rolnicy mogli się ubezpieczać od każdego ryzyka. Dzisiaj nie mogli od żadnego – mówił Mirosław Maliszewski poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Co na to ubezpieczyciele
Podczas debaty o głos poprosili również przedstawiciele firm ubezpieczeniowych, którzy po raz kolejny przypomnieli, że polisy rolnicze to ….ekstremalny biznes. – System ubezpieczeniowy musi się zmienić z powodu intensywności zjawisk atmosferycznych. Ryzyka, które do niedawna były klasyczne teraz są katastroficzne. Przykładem są ubezpieczenia przymrozkowe. Przymrozki w przeciągu ostatnich 2 lat nasiliły się i w efekcie składki zakłady ubezpieczeń zbierają na poziomie 100-200 mln, a wypłacają na poziomie 500-700 mln zł. – tłumaczył przedstawiciel Polskiej Izby Ubezpieczeń.