Od pracochłonnych ziół do odsadków
Barbara i Mirosław Binkowie z Michałowa w powiecie pińczowskim bydło mięsne zaczęli hodować w 2005 r. Wspólnie mieli 12-hektarowe gospodarstwo. Uprawiali miętę i inne zioła na susz oraz fasolę na ziarno. To były bardzo pracochłonne, ale równie popłatne uprawy. Urodziła im się niepełnosprawna córka, która wymagała stałej opieki. Musieli zarzucić warzywa i zioła, nie tylko ze względu na nią, ale i na męża, który po ukończeniu szkoły przez cały czas pracował na etacie.– Szkoda było zostawić ojcowiznę, szukaliśmy alternatywy na jej utrzymanie – opowiada gospodyni.
W 2005 r. złożyli wniosek do Agencji na modernizację starej obory pod bydło mięsne i zakup stada podstawowego. Dostali 30 tys. zł zwrotu. Zaczynali od 7 jałówek odsadków czystej rasy limousine i buhaja. Sukcesywnie zostawiali od nich jałówki a byczki sprzedawali na odsadki do 300 kg. Obecnie utrzymują 18 mamek, 7 zacielonych jałówek, 15 odsadków i buhaja.
Własnego pola mają 13 ha plus 10 ha sąsiedzkich dzierżaw. Utrzymują 5 ha pastwiska obok siedliska oraz 6 ha łąk. Sieją kukurydzę na kiszonkę, zboża na śrutę – gdy więcej traw na pastwisku, krowy nie dostają śruty. Jeśli paszy na pastwisku jest mniej, bilans paszowy uzupełniany jest sianokiszonką z mieszanek traw i lucerny plus drożdże i lizawki solne. A pastwisko jest zawodne, bo stanowią je rędziny – w latach mokrych grząskie, w suchych wysychające.
Około 6 tygodni przed wyjściem na pastwisko stadu podawany jest preparat z magnezem zapobiegający tężyczce pastwiskowej, zadawany następnie przez pierwsze 4 tygodnie wypasu. as
CZYTAJ WIĘCEJ na łamach programu specjalnego top bydło!