W ostatnich latach widać na zachodzie Europy bardzo duże zainteresowanie mechanicznymi metodami zwalczania chwastów. Można by pomyśleć, że to fanaberia lub ekotrend na zachodzie Europy. Może częściowo tak. Jednak z punktu widzenia agrotechnicznego okazuje się, że to odpowiedź nie tylko na wykreślane w zastraszająco szybkim tempie z rejestru substancje czynne, także herbicydowe, jak np. czekająca w kolejce terbutyloazyna w kukurydzy.
Odporna chwastnica
Jest to także jeden z elementów strategii walki z uodparniającymi się chwastami. Okazuje się, że np. w Niemczech stwierdzono już w części regionów odporność chwastnicy jednostronnej na niektóre sulfonylomoczniki (m.in. nikosulfuron, rimsulfuron), problem ten występuje głównie właśnie w kukurydzy, nie wspominając już o uodpornionej miotle zbożowej czy wyczyńcu polnym.
Oczywiście, nie ma szansy, aby samymi tylko zabiegami mechanicznymi utrzymać czystą plantację. Nie po to także mamy do dyspozycji herbicydy. Chodzi jednak o to, aby umiejętnie połączyć obydwa rozwiązania. Takie doświadczenia zbierają już od kilku lat m.in. rolnicy niemieccy, zwłaszcza na polach o silnej presji chwastów jednoliściennych, gdzie celem jest nie tylko ich zniszczenie, ale także zmniejszenie ich banku nasion w glebie.
Pienik nie zawsze się sprawdzi
Jeśli pogoda i wilgotność gleby pozwalają, ciekawą alternatywą jest wałowanie pola po siewie. Zabieg ten pobudza nasiona chwastów do kiełkowania. Potem można zastosować bronę chwastownik, ale tylko do momentu rozpoczęcia kiełkowania kukurydzy. Po jej wschodach można wprawdzie ponownie ją zastosować, ale trzeba się liczyć wtedy ze stratami 5–10% roślin. Wadą tego zabiegu na lekkich stanowiskach jest przede wszystkim większe ryzyko erozji wietrznej. W ostatnich latach obserwujemy ją w dużym nasileniu na naszych polach. W takich warunkach i na lekkich glebach nie można absolutnie zalecić bronowania.
Strat roślin unikniemy, jeśli wykorzystamy do niszczenia chwastów pielnik, który będzie pracował precyzyjnie między rzędami kukurydzy. Jego zastosowanie jest możliwe zasadniczo od wschodów do wysokości roślin kukurydzy wynoszącej ok. 60 cm. Czynnikiem ograniczającym jest w tym przypadku wysokość ramy pielnika. Aby nie zasypać glebą młodych roślin, można na ramie pielnika zainstalować osłony z blachy. Pielnikiem z gwiazdami rotacyjnymi można pracować między rzędami, natomiast niszczenie chwastów w rzędzie możliwe jest za pomocą pielnika palcowego. Na rynku dostępne są różne rodzaje pielników, wykorzystujących aktywne lub bierne elementy robocze.
Pomimo że kukurydza korzeni się dość płytko, reaguje pozytywnie na zabiegi mechanicznego odchwaszczania. Dodatkowym pozytywnym efektem pracy pielnika jest przerwanie kapilarów na powierzchni gleby i ograniczenie parowania. Często pielniki wykorzystuje się także po silnych, nawalnych opadach deszczu, których efektem jest zamulenie lub zaskorupienie gleby. Wówczas maszyna dodatkowo napowietrza glebę i niszczy utworzoną skorupę.
Plusy dodatnie i plusy ujemne
Niestety, pogoda jest głównym czynnikiem limitującym wykorzystanie pielników. Częste susze występujące w ostatnich sezonach w okresie siewu i wschodów kukurydzy są jednym z elementów, które ograniczają możliwość mechanicznej walki z chwastami. Kolejnym minusem jest na pewno duża czaso- i energochłonność w porównaniu z chemicznym zwalczaniem chwastów. Oprócz tego warto także zwrócić uwagę na inne zalety i wady stosowania brony chwastownika lub pielnika w uprawie kukurydzy.
- Jednym z bardziej uciążliwych chwastów w kukurydzy jest bodziszek, który przemieszcza się od brzegu plantacji w jej głąb i potrafi bardzo szybko wschodzić. Pierwszą falę jego wschodów można dobrze zwalczyć za pomocą brony chwastownika.
- W Niemczech możliwe jest w kukurydzy stosowanie pogłówne gnojowicy za pomocą węży rozlewowych. Zastosowanie pielnika wówczas nie tylko niszczy chwasty, ale także ograniczy straty azotu.
- Największą wadą, zarówno w przypadku stosowania brony chwastownika, jak i pielnika, jest zwiększenie ryzyka erozji (wietrznej i wodnej), szczególnie na polach położonych na skłonach lub w przypadku konieczności przeprowadzenia kilkakrotnych zabiegów mechanicznych.
Decyzja o podjęciu mechanicznej walki z chwastami zależy przede wszystkim od pogody oraz uwilgotnienia gleby, ale także od rodzaju gleby i oczywiście posiadanego sprzętu. Na rynku pielników widać spore ożywienie, co oznacza, że coraz więcej rolników wraca do tego zapomnianego narzędzia. Przykładem jest coraz częstszy widok pielników pracujących na plantacjach buraków cukrowych. Ważne jest umiejętne połączenie zabiegów mechanicznych z chemicznymi, bez których jak na razie trudno się obyć.