W budynkach świnie i opasy. Na polu zboża, kukurydza, okopowe, a nawet maciejka. Wielokierunkowość produkcji to sposób Mateusza Pluty nie tylko na zarobek, ale też rutynę w pracy.
–
Nie mam planu B. Gdybym nie mógł zostać rolnikiem, byłoby mi wszystko jedno, jaki zawód przyszłoby mi wykonywać. Praca w gospodarstwie sprawia mi ogromną satysfakcję i daje pieniądze. Dlatego też już od technikum kształcę się w kierunku rolnym, a magisterkę zrobiłem z zootechniki. Jestem więc zadowolonym człowiekiem – zarabiam na tym, co lubię robić. Ażeby to zajęcie nie znudziło się, kombinuję, co zasiać lub zasadzić na polu, by przyniosło to ekstrazastrzyk gotówki.W rolnictwie z jednej strony trzeba próbować nowych rzeczy, by przekonać się, czy warto. Z drugiej jednak, nie można rezygnować po jednym czy dwóch sezonach, bo to zbyt krótki czas na ocenę opłacalności uprawy czy hodowli – dla top agrar Polska mówi 27-letni następca, Mateusz Pluta.
Więcej o gospodarstwie Mateusza Pluty przeczytacie już we wrześniowym wydaniu top agrar Polska od strony 40.
