Sezon wegetacyjny 2018 dla kukurydzy był niezmiernie trudny z uwagi na suszę jaka dotknęła znaczny obszar Polski, której towarzyszyły również bardzo wysokie temperatury, w niektórych okresach wręcz tropikalne. Były regiony czy też poszczególne miejscowości, w których sytuacja była wręcz katastrofalna pod kątem suszy, gdzie rośliny wyrastały maksymalnie do 0,5–1 metra wysokości i zaschły już w lipcu. Tak było choćby w niektórych częściach Wielkopolski.
Były także i regiony/miejscowości, w których wystąpiły niedobory wody, ale późniejsze opady deszczu (głównie w drugiej połowie lipca) uratowały sytuację i kukurydza wspaniale rosła i plonowała. Takie regionalne, a bardzo często nawet lokalne zróżnicowanie kondycji kukurydzy w dużej mierze zdecydowało o sytuacji fitosanitarnej na plantacjach, zwłaszcza pod kątem terminów występowania szkodników oraz ich wpływie na rośliny. Szczególnie zaskoczyła stonka kukurydziana, ale także omacnica prosowianka – m.in. wczesnością wystąpienia na polach.
Stonka kukurydziana pojawiła się w Polsce po raz pierwszy w 2005 roku na obszarze Podkarpacia. Kto pamięta tamte czasy, był to szkodnik kwarantannowy wymagający obligatoryjnego zwalczania, głównie przez zastosowanie płodozmianu, walkę chemiczną oraz zastosowanie tzw. higieny pól ograniczającej nieświadome przenoszenie jaj, larw i poczwarek głównie z glebą. Taki status owad zachował do 2014 roku, kiedy to wykreślono ją z listy organizmów kwarantannowych Unii Europejskiej.
Więcej na temat problemów ze stonką kukurydzianą i omacnicą oraz możliwością walki z tymi szkodnikami przeczytacie w najbliższym numerze top agrar Polska (12/2018) na str. 68-72.