Noc z 11 na 12 sierpnia 2017 roku na długo pozostanie w pamięci wielu rodzin. Chociaż burza, która nadeszła wieczorem, nie była niczym wyjątkowym w sierpniu, to jej skutki okazały się niespodziewanie tragiczne.
Kilka osób zginęło, wiele straciło dachy nad głową. Joanna Jamroz z Teklanowa (gmina Sępólno Krajeńskie, woj. kujawsko-pomorskie) mówi o szczęściu; cieszy się, że nikt z jej bliskich nie ucierpiał. Jednak straty, które burza wyrządziła w gospodarstwie jej rodziców, budzą niepokój i sprawiają, że do zimy rodzinę czeka dużo pracy.
Kilka osób zginęło, wiele straciło dachy nad głową. Joanna Jamroz z Teklanowa (gmina Sępólno Krajeńskie, woj. kujawsko-pomorskie) mówi o szczęściu; cieszy się, że nikt z jej bliskich nie ucierpiał. Jednak straty, które burza wyrządziła w gospodarstwie jej rodziców, budzą niepokój i sprawiają, że do zimy rodzinę czeka dużo pracy.
Uratować zwierzęta
Państwo Jamroz utrzymują w swoim 50 hektarowym gospodarstwie ok. 50 sztuk bydła mlecznego rasy hf. W stodole trzymano byki, cielęta i jałówki cielne.
Wieczorem w pechowy piątek nadeszła burza. Teklanowo znajduje się w pasie, który później oznaczono jako najbardziej dotknięty stratami teren. I tej wsi nie ominęła silna wichura.
Nawałnica zniszczyła dwa budynki - stodołę i drewutnię. Cztery inne budynki zostały silnie uszkodzone, łącznie z domem, który stracił część dachu.
Po najgorszym uderzeniu państwo Jamroz pospieszyli na pomoc uwięzionym pod gruzami zwierzętom. Większość z nich przygnieciona była częściami budynku.
Nie byli sami. Pomagała im rodzina, a także sąsiedzi, którzy sami ponieśli duże szkody.
Akcja trwała do około 5 rano. Wtedy udało się złapać sztuki, które uciekły i uwolnić te, które zostały uwięzione w gruzach.
Jednej z krów nie udało się uratować, jej obrażenia były zbyt silne. Trzy inne, w tym cielę, są ranne, ale przeżyły nawałnicę.
Niepokój po burzy
Kiedy zwierzęta były już bezpieczne pojawiło się pytanie: co dalej? Zniszczone budynki nie nadają się do wprowadzenia krów, w innych nie ma już miejsca. Rolnicy poradzili sobie i z tym.
Część zwierząt chodzi wolno po podwórku, mając dostęp do niezniszczonych koryt, do których zadawana jest pasza. Inne są przywiązane do drzew w sadzie. Najmniejsze, młodsze niż 2 mies. cielęta zabrał do siebie sąsiad ze wsi obok.
Krowy dojone są dojarką przewodową. Przez pierwsze trzy dni po burzy gospodarze doili je tylko raz dziennie dzięki pompie z beczkowozu. Później zaopatrzyli się w agregat do traktora. Dój sprawia wiele problemów, bo zwierzęta są rozlokowane w różnych miejscach w gospodarstwie.
Spichlerz, który znajduje się na górze uszkodzonego budynku, został zalany wodą razem z częścią plonów.
Żniwa nadal trwają. Grad, który pojawił się w czasie burzy przyczynił się do częściowego zniszczenia.
Co dalej?
Najpierw trzeba skończyć żniwa, mówi Joanna Jamroz. Potem, gdy plon będzie bezpieczny, gospodarze muszą przemyśleć, co zrobić, by zwierzęta do zimy miały dach nad głową. Usuwanie gruzów i wszelkie naprawy zajmą im jeszcze sporo czasu.
Joanna Jamroz wraz z rodzicami dziękują sąsiadom i rodzinie, którzy pomogli w akcji nocnej i przy porządkowaniu gospodarstwa. Przyszli również sąsiedzi, którzy sami ucierpieli w czasie nawałnicy, którym burza pozrywała dachy i zalała domy.
My również dziękujemy. Pocieszającym jest fakt, że mieszkańcy wsi pomagają sobie wzajemnie, nawet gdy sami są w kryzysowych sytuacjach. al
fot. J. Jamroz
fot. J. Jamroz