Są jednak w Polsce małe stada, których wydajność przekracza 10,5 tys. kg na krowę w laktacji. Ich właściciele dzielą się receptą na sukces.
Dobre wyniki od pokoleń
W rodzinie Michała Biegańskiego mówi się, że już jego dziadek miał bardzo dobre krowy. Kiedy w 2011 r. przejął gospodarstwo po ojcu, postanowił kontynuować rodzinną tradycję.
W 2014 r. hodowca wprowadził stado pod ocenę i już pod koniec roku osiągnął średnią wydajność 9,2 tys. kg. Rok później jego stado z wydajnością 10,8 tys. kg zdobyło pierwsze miejsce w Wielkopolsce w kategorii do 20 krów.
W tym roku rolnik chce przekroczyć ten wynik – już teraz średnia wydajność stada to 11,5 tys. kg.
W codziennej pracy hodowcę wspiera żona z dwójką dzieci i pomagają rodzice. Obora uwięziowa z lat 70., mimo modernizacji sprzed 7 lat, nie pozwala na zautomatyzowanie pracy, dlatego większość prac wykonywana jest ręcznie.
Lepiej mało, a dobrze
Bernard i Małgorzata Wojtkowiakowie z Głuchowa przejęli gospodarstwo po rodzicach w 1996 r. Do niedawna utrzymywali w nim świnie z krowami mlecznymi, ale kryzys na rynku wieprzowiny sprawił, że postawili na produkcję mleka.
Hodowcy odstawiają mleko do SM Gostyń i jak mówią, nie mają na co narzekać. Aktualna cena litra mleka to 1,37 zł netto, z czego hodowca obliczył 0,90 zł jako bezpośredni koszt produkcji. Wielkość dostaw, parametry surowca, jak i trzymanie stada pod oceną są premiowane.
Hodowca nie chce jednak powiększać stada.
– Z tego areału, który mamy, nie wykarmimy większego stada – mówi rolnik. – A ceny ziemi w okolicy sięgają nawet 130 tys. zł za 1 ha. al
Więcej o problemach, z którymi zmagają się hodowcy i o ciężkiej pracy wpływającej na świetne wyniki przeczytasz w najnowszym, sierpniowym wydaniu dodatku specjalnego "top bydło".